Kiedy Jaimon Lidsey zdobywał tytuł indywidualnego mistrza świata juniorów, wielu wróżyło mu rychły awans do cyklu Speedway Grand Prix. Rzeczywistość okazała się zgoła odmienna, a Lidsey praktycznie cofał się w rozwoju, pomimo ogromnego potencjału sportowego, jaki w nim drzemie. Dobrze wszedł w sezon. Zmienił przygotowania Jaimon Lidsey bardzo dobrze rozpoczął rok na polskich torach, stając na podium 73. Memoriału Alfreda Smoczyka. Co prawda stawka nie była najlepsza, ale styl jazdy oraz waleczność Australijczyka mogą sugerować, że nadchodzący sezon będzie dużo lepszy niż poprzednie. - Podium to zawsze dobre wejście sezon, a udało mi się na nim stanąć podczas Memoriału Alfreda Smoczyka. Co prawda nie udało się zwyciężyć, ale Smektała i Pawlicki byli bardzo szybcy - skomentował Lidsey, któremu podczas sparingu ze Stalą Gorzów już tak dobrze nie poszło, ale nadal miewał przebłyski świetnej jazdy. Przygotowania Australijczyka do sezonu nieco różniły się od tych z poprzednich lat. Niestety w trakcie zimy Lidsey złamał nadgarstek. - Co roku robię coś innego podczas zimowych przygotowań. Starałem się jeździć jak najwięcej na motocyklu i odniosłem delikatną kontuzję, która mnie przystopowała. Sądzę, że z moją formą wszystko powinno być w porządku - powiedział Jaimon Lidsey. Ma złote silniki Jaimon Lidsey podczas przygotowań do sezonu zakupił dwie nowe jednostki napędowe, które wyjechały po tuningu z warsztatu Ashley’a Holloway’a. Brytyjski tuner ma patent na leszczyński tor, a Jaimon Lidsey wyglądał obiecująco podczas treningowego ścigania. Co prawda nie było widać prędkości w jego motocyklu, niczym w jednostkach napędowych Bartosza Zmarzlika, ale i tak na tle kolegów Lidsey wygląda dobrze. - Mam dwa nowe silniki od Ashley’a Holloway’a. Spisują się bardzo dobrze i mam nadzieję, że takie pozostaną do końca sezonu - potwierdza nam zawodnik, który przekonuje, ze po odniesionej zimą kontuzji nie ma już śladu. - Sądzę, że po kontuzji nie ma już śladu. Jestem zdrowy, w formie fizycznej. Pozostaje poczekać do kwietnia i wtedy przyjdzie prawdziwa weryfikacja - zakończył Jaimon Lidsey.