Polityczna promocja w sporcie to nic nowego. Obecnie mamy liczną grupę ludzi, którzy pompują miliony w polski żużel. Jedni robią to, bo kochają ten sport. Innym chodzi tylko o wyborcze głosy. Najlepiej, jak udaje się połączyć przyjemne z pożytecznym. Specjalnie dla czytelników Interii przygotowaliśmy ranking najbardziej wpływowych polityków w żużlu. Robert Dowhan omal nie został ministrem Na ostatnim miejscu jest senator Robert Dowhan, który kiedyś, prosto z zarządzanego z sukcesami Falubazu Zielona Góra wszedł na polityczne salony. Ma za sobą dwie kadencje w senacie. W tej chwili zalicza trzecią. Kiedy rządziła Platforma Obywatelska, czyli opcja Dowhana, to Falubaz miał choćby kontrakt z Lotto czy PGNiG. O Dowhanie było głośno, kiedy Prawo i Sprawiedliwość zaproponowało mu fotel ministra sportu. Oferty nie przyjął, mówiąc, że nie mógłby potem spojrzeć w lustro, choć w PiS-ie twierdzą, że było blisko. Za to żużlowcy do dziś powinni być Dowhanowi wdzięczni za to, że mogą prowadzić firmy i rozliczać się według podatku liniowego. To był czas wzmożonych kontroli. Gdyby Dowhan nie przekonał ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego, to zawodnicy straciliby miliony. Groziło im płacenie podatków kilka lat wstecz. Motor Lublin. To nie są "dzieci Jacka Sasina" O Platinum Motorze Lublin mówi się "dzieci ministra Sasina". Prawda jest jednak taka, że za finansową potęgą Motoru nie kryje się tylko i wyłącznie wszechmogący Jacek Sasin. Akurat w Motorze jest tak, że prezesowi Jakubowi Kępie udało się stworzyć dobry produkt i zmobilizować obie opcje polityczne. Kasa płynie szerokim strumieniem z miasta, którym zarządza prezydent z PO, a drugą nogę stanowią spółki skarbu państwa, na które przełożenie ma PiS. Przy czym to nie jest tak, że wszystkie nici prowadzą do ministra Sasina. Jasne, że miał on wpływ na wejście do klubu Bogdanki, ale już w załatwieniu Grupy Azoty pomagała europosłanka Elżbieta Kruk. Swój wkład do budżetu Motoru ma też marszałek województwa Jarosław Stawiarski. Dużo dla klubu robią inna europosłanka Beata Mazurek, a także sekretarz stanu w ministerstwie finansów Artur Soboń. Kręci się przy nich szef gabinetu prezesa PiS Od kilku miesięcy przy Motorze widzimy też Michała Moskala, szefa gabinetu prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Szalał z innymi, gdy drużyna fetowała złoto za wygranie ligi, ale nasz informator twierdzi, że jeszcze niczego wielkiego dla klubu nie zrobił. Być może, ale sam fakt, że tak wysoko postawiony członek partii jest blisko klubu, raczej Motorowi nie zaszkodzi. Jakby nie spojrzeć mamy w Motorze cały team polityków z PiS, z których każdy dokłada cegiełkę do olbrzymiego budżetu, który szacowany jest w tej chwili na 25 milionów złotych. Całkiem niedawno pojawiły się plotki, że na fali sportowego sukcesu prezes Motoru zechce startować do europarlamentu. Nie wydaje się to jednak możliwe. Jeszcze w pierwszych wyborach do europarlamentu partie dopuszczały osoby spoza polityki. Potem jednak tego zaprzestały. Głównie z racji tego, że Bruksela to określone polityczne frukty. To on jest niekwestionowanym numerem 1 I tak przechodzimy do zwycięzcy rankingu, Ryszarda Czarneckiego, europosła z PiS, a kiedyś prezesa WTS-u Wrocław. Betard Sparta dalej jest jego oczkiem w głowie. Niewykluczone, że wkrótce pojawi się on na konferencji klubu, na której zostanie ogłoszone wsparcie KGHM. Spółka wchodzi też do Stali Gorzów, gdzie ma wyłożyć niecałe pół miliona. Sparta dostanie jednak więcej. I w ciemno można założyć, że nikt Czarneckiego nie przywita buczeniem i gwizdami. Czarnecki w żużlu jest od lat i trudno zliczyć, ile milionów załatwił dla dyscypliny. Nie tylko we Wrocławiu, ale i Ostrowie, Gnieźnie czy Poznaniu. Kilka lat temu podał kroplówkę One Sport, promotorowi cyklu SEC. Załatwił też dla reprezentacji Anwil, a potem Orlen. Tylko w ubiegłym roku odbyły się 22 imprezy pod jego patronatem. Z premierem Morawieckim załatwiał sponsora dla Unii U Czarneckiego dobre jest to, że na hasło żużel jego serce otwiera się szeroko dla każdego. Unii Leszno załatwił swego czasu kontrakt z BZ WBK. To mogło być o tyle dziwne, że kiedyś będąc w Lesznie, został uderzony przez kibica. Animozje między Unią i Spartą też są wielkie. Czarneckiemu nie przeszkodziło to jednak w tym, żeby pójść do obecnego premiera Mateusza Morawieckiego, wtedy prezesa BZ WBP i załatwić 2-letni kontrakt dla Unii. Poza trójką Dowhan, PiS Team w Motorze i Czarneckim można wspomnieć o Janie Dziedziczaku, który skutecznie zabiega o wsparcie dla klubów z Leszna. I to by było na tyle, bo Przemysław Termiński był kiedyś w senacie z list PO, ale skłócił się z partią i teraz próbuje szczęścia u Hołowni. Ktoś powie, że jest przecież jeszcze Władysław Komarnicki, który sam się chwali, że uratował Stal i przyniósł do klubu miliony. Złośliwi jednak twierdzą, że pan Władysław jest przede wszystkim mistrzem autopromocji.