Nasze skoki od początku sezonu 2021/22 przeżywają poważny kryzys. Dość powiedzieć, że w konkursach Pucharu Świata dotąd tylko raz nasz reprezentant znalazł się na podium, a miejsca w czołowej "10" to obecnie raczej miła niespodzianka, niż reguła, do której zawodnicy zdążyli nas już przyzwyczaić. PŚ w Zakopanem fatalny dla Polaków. Adam Małysz komentuje Przed konkursami PŚ w Zakopanem na drużynę narodową spadły kolejne ciosy. Kontuzji nabawił się Kamil Stoch, zaś Dawid Kubacki nie mógł na Wielkiej Krokwi skakać z powodu zakażenia koronawirusem. Pozostali zawodnicy nie byli w stanie nawiązać walki z czołówką, w efekcie czego zmagania były dla polskich fanów dość przykre. Podobnie, jak dla Małysza.- Przykry weekend - ocenił dodając, że wyniki "nie spełniają ambicji". Podkreślił też, że nadal widać, iż w grupie "coś nie funkcjonuje".Jednocześnie, dyrektor ds. skoków i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim pozytywnie ocenił decyzję Michala Doleżala, by nie zabierać skoczków, którzy pojadą na igrzyska w Pekinie na najbliższe konkursy PŚ w Titisee-Neustadt.- Od dawna sygnalizowałem, że chłopakom potrzebne jest takie zgrupowanie - przypomniał, dodając, że za takie sugestie "dostawało mu się po uszach".Pierwsza odsłona walki o medale w Pekinie już 6 lutego - za niespełna trzy tygodnie. Czytaj także:"Rekordowa" kadra Polaków na Pekin