Puchar Davisa – pierwsza „tercja” zdecydowanie dla Argentyny
Polscy tenisiści przegrywają z Argentyną 0:2 po pierwszym dniu spotkania Grupy Światowej Pucharu Davisa w gdańskiej ERGO ARENIE. W sobotę o godzinie 13.00 przed trudnym zadaniem stanie debel Łukasz Kubot i Marcin Matkowski, który w tym sezonie walczy o kwalifikację do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro.

Pierwszy punkt w gdańskim meczu zdobył dla czterokrotnych finalistów rywalizacji o Srebrną Salaterę (1981, 2006, 2008 i 2011) Guido Pella, 42. tenisista w rankingu ATP World Tour. Pokonał Michała Przysiężnego obecnie 318. na świecie (najwyżej był notowany na 57. miejscu w 2014 r.) 6:1, 6:4, 7:6 (7-5).
Mecz trwał dwie godziny i trzy minuty. Najważniejszą liczbą rzucająca się w statystykach to 53 niewymuszone błędy Polaka, który na początku tygodnia nieoczekiwanie dołączył do reprezentacji, tuż po zakończeniu rehabilitacji po kontuzji.
- Pomimo tego, że trenuję od sześciu dni, miałem nadzieję, że uda mi się bardziej powalczyć. Chociaż na treningach było dobrze, to jednak w meczu wychodzi długa przerwa w turniejach. Do tego rywal grał zbyt regularnie, żebym mógł coś więcej zdziałać. Teraz mogę trzymać kciuki za Huberta, który na treningach spisywał się bardzo dobrze i dlatego kapitan powołał go do drużyny. Gra ciekawy tenis, ale chociaż ma już 19 lat, to wciąż w zachowaniu jakby był 12- czy 13-latkiem - powiedział Przysiężny.
Przysiężny zastąpił tuż przed czwartkowym losowaniem gier kontuzjowanego Jerzego Janowicza, natomiast Hurkacz - Kamila Majchrzaka, również zgłoszonego do składu w regulaminowym terminie, na 10 dni przed wydarzeniem.
Hurkacz, 602. w rankingu tenisistów, przegrał wieczorem z 41. na świecie liderem argentyńskiej drużyny, Leonardo Mayerem 2:6, 6:7 (3-7), 2:6, również po godzinie i pięciu minutach.
19-letni Polak przed rokiem w Płocku był po raz pierwszy - jako rezerwowy - z drużyną narodową podczas meczu Pucharu Davisa z Litwą. Wówczas nie wyszedł na kort, ale jako "rookie" w reprezentacji musiał wówczas, zgodnie ze zwyczajem, przemówić do gości podczas oficjalnej kolacji. Choć przy każdym słowie wyraźnie walczył z nieśmiałością i zdenerwowaniem
ERGO ARENA to jednym z największych obiektów w Polsce, przystosowanych do organizacji nie tylko koncertów, ale i wydarzeń sportowych. Położona jest dokładnie na skraju Gdańska i Sopotu, a granica przebiega wzdłuż hali, czyli mniej więcej przez środek kortu - wzdłuż linii serwisowej, prostopadłej do siatki. Standardowo, podobnie jak podczas toczącego się właśnie spotkania o Puchar Davisa, może pomieścić na trybunach 9400-9500 osób (przy otwarciu dodatkowych najwyższych sektorów nawet do 11 400 osób).
Trójmiejska aglomeracja liczy prawie milion mieszkańców, bez miejscowości przylegających do trzech głównych miast, więc ma spory "potencjał ludzki". Na dodatek należy do największych w kraju ośrodków tenisowych, za sprawą działających tu klubów z wieloletnimi tradycjami, ja ponad 100-letni Sopocki Klub Tenisowy, Arka Gdynia czy Lechia Gdańsk.
Mimo to podczas pierwszego z piątkowych meczów na trybunach zasiadło niewiele ponad 1000 osób, a decydujące wymiany pojedynku Przysiężnego z Pellą oglądało około 1500 kibiców. Nieznacznie większa liczba - około 1700 widzów - śledziła rywalizację Hurkacza z Mayerem.
Patrząc na frekwencję na trybunach w pierwszym dniu imprezy tej rangi - debiut reprezentacji Polski w Grupie Światowej jednych z najbardziej popularnych rozgrywek drużynowych w sporcie - trudno nie przypomnieć hasła "reklama dźwignią handlu", które jest niemal mantrą wszystkich osób zajmujących się sprzedażą.
Niestety podczas spacerów po gdańskiej Starówce, centrum Sopotu czy Gdyni, nie sposób znaleźć billboardy, czy inne powierzchnie reklamowe przypominające o rozgrywanym właśnie Pucharze Davisa. Jedyny akcent to powiększona rakieta ustawiona na Targu Węglowym w Gdańsku. To, jeśli chodzi o czysto sportowe zaproszenie, bo w wizualną promocję wydarzenia zaangażował się poważniej jedynie jeden ze sponsorów meczu - bank BGŻ BNP Paribas (francuska centrala jest globalnym sponsorem rozgrywek), który przystroił wszystkie swoje placówki oficjalnym plakatem przedstawiającym polskich tenisistów w akcji.
W czwartek, w dniu losowania gier, organizatorzy poinformowali, że sprzedali ponad 12 tysięcy biletów, po około cztery tysiące na każdy dzień, co nie znalazło potwierdzenia w piątkowy wieczór. Biorąc pod uwagę niekorzystny wynik 0:2, niestety, raczej trudno spodziewać się fali rozentuzjazmowanych kibiców na sobotnim deblu.
Szkoda, bo w tej samej ERGO ARENIE w weekendy, na meczach lig siatkarskich, regularnie pojawia się 7-8 tysięcy kibiców. Jednak plakaty o tych wydarzeniach niemal dosłownie atakują mieszkańców Gdańska, na każdym rogu ulicy.
Na gdańskiej Starówce nie sposób trafić na plakaty Pucharu Davisa, ale wciąż - niemal na każdej latarni - wiszą reklamy mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych - EHF EURO 2016, które odbywały się w tej samej hali w drugiej połowie stycznia. Grała tam wówczas grupa D, czyli drużyny Danii, Rosji, Węgier i Czarnogóry, a w każdy z dni meczowym sprzedany był komplet biletów (przy 9400 miejsc na trybunach).
Z Gdańska Tomasz Dobiecki
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje