Nawet spokojny Dawid Celt się uniósł. Sceny w Maladze tuż przed starciem Świątek
Takiego spotkania Magda Linette jeszcze nigdy w życiu nie rozgrywała - niemal każda piłka, którą zagrywała na drugą stronę kortu, wracała. Sara Sorribes Tormo jest mistrzynią defensywy, starcia z nią było dla Polski kluczowe dla losów meczu z Hiszpanią, gdzie walka toczy się o ćwierćfinał Billie Jean King Cup. Poznanianka sprawiła, że po ostatniej piłce nie wytrzymał nawet bardzo spokojny i opanowany Dawid Celt.
Takiej szansy, jak w tym roku, Polska jeszcze na triumf w Pucharze Billie Jean King nie miała. Wszystko za sprawą Igi Świątek, która zdecydowała się na występ w Maladze, momentalnie stawiając Biało-Czerwone w gronie faworytek do końcowego triumfu. Tyle że sama Iga sukcesu nie odniesie, pokazał to choćby styczniowy United Cup. Musi mieć wsparcie, nawet w grze podwójnej.
Polska już w pierwszym spotkaniu musiała mierzyć siły z Hiszpanią - gospodarzem turnieju, wspieranym przez kibiców. Mecz miał się odbyć w środę, ale powódź w tej części Andaluzji sprawiła, że wszystkie imprezy masowe tego dnia odwołano. Polki i Hiszpanki ruszyły więc do boju dzisiaj.
Kapitalne widowisko w wykonaniu Magdy Linette. Blisko cztery godziny potwornej walki z Sarą Sorribes Tormo
Występ Igi Świątek przeciwko Pauli Badosie w meczu numer dwa był pewny. Nie było za to oczywiste, kogo kapitanowie poślą do boju w pierwszym pojedynku, ustawiającym wynik całej rywalizacji. Dawid Celt zaskoczył - uznał, że po 11 dniach wspólnej pracy będzie to Magda Linette, a nie wyżej notowana Magdalena Fręch. Mimo że poznanianka przegrała cztery wcześniejsze starcia z Sarą Sorribes Tormo, a Fręch miała z tą defensywną zawodniczką bilans 1:1.
Linette się wreszcie przełamała, choć w pojedynku przeżywała katusze. Wygrała po 231 minutach walki 7:6 (6), 2:6, 6:4. Był to jej najdłuższy mecz w karierze w głównym cyklu, o dziewięć minut mniej spędziła na korcie w lutym, gdy toczyła równie epicki bój w Abu Zabi z Beatriz Haddad Maią.
Dała Polce pierwszy punkt, stawiając też w łatwiejszej pozycji Igę Świątek. Gdyby bowiem przegrała, raszynianka musiałaby pokonać Paulę Badosę, by jeszcze w grze podwójnej walczyć o awans do ćwierćfinału. I wtedy Dawid Celt też miałby problem, kogo nominować do debla. Być może jednak do tego w ogóle nie dojdzie, jeśli Polska będzie prowadzić 2:0. A siły warto oszczędzać, już w sobotę może czekać naszą drużynę mecz o półfinał z Czeszkami.
Ostatni punkt dla Magdy Linette, dwie rozmowy pod siatką. A później wielka radość, wspólnie z kapitanem
Nic więc dziwnego, że Linette, mająca już coraz większe problemy z poruszaniem się po korcie, zareagowała na swój triumf bardzo emocjonalnie. Najpierw chwilę porozmawiała pod siatką z Sorribes Tormo, później z kapitanką Hiszpanek Anabel Mediną Garrigues. A później dała upust swoim emocjom - krzyknęła na cały głos, co spotkało się z owacją kibiców. Nie wytrzymał też Celt, który zareagował podobnie, a za chwilę podniósł i wyściskał swoją podopieczną.
Linette bowiem dokonała rzeczy istotnej - w starciu z zawodniczką wybitnie defensywną, odbijającą niemal każdą piłkę, odrobiła straty z 0:3 trzecim secie. Zmieniła trochę styl gry, wymuszała błędy rywalki. I to się opłaciło. Wygrała, a znaczna część hali w Maladze cieszyła się razem z nią. Doping polskich kibiców był bowiem bardzo głośny.
- To była niesamowita atmosfera. Zrobiliście to, że walczyłyśmy o każdy punkt. Wiedziałam, że przy stanie 0:3 w trzecim secie muszę dołożyć coś ekstra. Ale nawet gdy brakowało mi sił, chciałam walczyć, do ostatniej kropi potu - mówiła na korcie poznanianka.
A to wszystko tuż przed meczem Igi Świątek. To może być piękny dzień dla polskiej drużyny.