Pod koniec stycznia zawodnicy Trefla sięgnęli we Wrocławiu po Puchar Polski, natomiast ligowe rozgrywki zakończyli na trzeciej pozycji, wygrywając rywalizację o brązowy medal z Indykpolem AZS Olsztyn."Wypada przypomnieć jakie perturbacje towarzyszyły nam przed sezonem po wycofaniu się sponsora tytularnego. Kto wie, czy gdyby nie pomoc kibiców, w ogóle wystartowalibyśmy w lidze. Oni nas wsparli na początku, a także na końcu, kiedy swoim dopingiem ponieśli do zwycięstwa 3:1 nad Indykpolem. Dlatego ten brąz smakuje jak złoto, a sezon można ocenić na pięć z plusem" - powiedział Nowakowski.Środkowy Trefla jest bardzo zadowolony z przejścia rok temu do Gdańska, a także współpracy z trenerem Andreą Anastasim."Znam tego szkoleniowca dość dobrze i zdawałem sobie sprawę, na co się porywam. Wiedziałem także jak mniej więcej będą wyglądały treningi i nie zawiodłem się. W tym sezonie grania nie było za dużo, zatem nie musiałem się specjalnie eksploatować, ale i tak odrodziłem się po kontuzji. Wcześniejsze rozgrywki były dla mnie nieudane. Z Asseco Resovią zajęliśmy czwarte miejsce, a ja grałem słabo. Cieszę się, że miałem okazję odbudować się i pokazać w moim chyba już ulubionym mieście, a na pewno w ulubionej hali Ergo Arenie" - zapewnił.30-letni zawodnik nie ukrywa, że bardzo chciałby zostać w Gdańsku i potwierdza, że rozmowy z klubem w sprawie przedłużenia kontraktu są zaawansowane."Jesteśmy blisko porozumienia. Wstępnie się dogadaliśmy, brakuje tylko ostatecznych ustaleń i podpisów, ale mam nadzieję, że niebawem wszystko sfinalizujemy. Chciałbym nadal występować w Treflu, oczywiście zdaję sobie sprawę, że już w innym gronie, ale koncepcja gry pozostanie bez zmian i trener Anastasi powinien to wszystko znowu poukładać" - stwierdził.Po igrzyskach w Rio de Janeiro Nowakowski wrócił do reprezentacji i nie ukrywa, że dodatkową motywacją jest dla niego wywalczony z Treflem brązowy medal. Z drugiej strony liczy się z tym, że może przegrać rywalizację z młodszymi kolegami."Wyobrażam sobie kadrę bez siebie, bo na mojej pozycji jest wielu fajnych chłopaków, jak chociażby Kuba Kochanowski i od dawna czuję ich oddech na plecach. Będę robił swoje i jeśli to wystarczy dla trenera, super, a jeśli nie, nie zamierzam narzekać. Swoje już przeszedłem, a zdrowia się nie oszuka. Nie wiem, czy będę w stanie grać kilka spotkań z rzędu, bo kiedy przyszło nam rywalizować z Jastrzębskim Węglem dzień po dniu, było mi już ciężko" - podsumował Nowakowski.