​Prezes Atomu Trefla: Matlak to temat zamknięty

Wokół dymisji tego utytułowanego trenera, który ma w dorobku 18 medali mistrzostw kraju, pojawiło się mnóstwo plotek i spekulacji. Wyjaśnieniu całej sprawy nie służyły też dość enigmatyczne komunikaty publikowane przez sopocki klub mistrzyń kraju i wypowiedzi jego szefa. Pierwsze oświadczenie zawierało tylko krótką informację o zakończeniu współpracy z Matlakiem, a dopiero później prezes, sprowokowany podobno przez szkoleniowca, stał się bardziej komunikatywny."Pojawiające się w niektórych mediach wypowiedzi pana Jerzego Matlaka, dotyczące rozwiązania z nim kontraktu przez klub, wprowadzają w błąd opinię publiczną. Chciałbym podkreślić, że ten szkoleniowiec nie został zwolniony dyscyplinarnie. Została tylko rozwiązana umowa o świadczenie usług trenerskich. Zaistniałe okoliczności uniemożliwiały kontynuowanie współpracy" - przyznał Słodkowski.Jak zapewnił, umowę z Matlakiem rozwiązano z ważnych powodów. - O tym nie zadecydowały względy sportowe, tylko narastająca niedyspozycja trenera. Jego postępowanie godziło w wizerunek klubu i sponsorów. W sumie złamał on kilkanaście różnych postanowień umowy. Nie mogę jednak zdradzić szczegółów, bo zobowiązują mnie do tego warunki zawartego z Matlakiem kontraktu. Sytuacja narastała od dłuższego czasu i wszyscy w klubie, właściciele, rada nadzorcza i zarząd, byli za takim radykalnym rozwiązaniem. Czara przelała się po meczu Ligi Mistrzyń w Prostejovie z Agelem - powiedział prezes.Nikt w sopockim klubie nie mówi tego wprost, ale Matlak miał mieć problemy z alkoholem. Faktem jest, że w poprzednim tygodniu w czwartek rano po powrocie z Prostejova z meczu Ligi Mistrzyń ktoś próbował przyłapać 67-letniego trenera na gorącym uczynku i nasłał na niego patrol policji z alkomatem. Słodkowski nie potwierdził jednak, że to z jego klubu złożono takie zawiadomienie i poproszono policję o interwencję.- W czwartek 6 grudnia po godzinie ósmej rano otrzymaliśmy zgłoszenie podejrzenia popełnienia wykroczenia z artykułu 70 paragraf 2 kodeksu wykroczeń, dotyczącego wykonywania czynności zawodowych lub służbowych wbrew obowiązkowi zachowania trzeźwości. Oficer dyżurny wysłał pod Ergo Arenę funkcjonariusza ruchu drogowego, który przebadał wskazaną osobę na zawartość alkoholu w organizmie. I to badanie dało wynik negatywny - zrelacjonowała oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Sopocie sierżant sztabowy Marta Augustyn.Nie podała jednak personaliów tej osoby. - Nie mogę ujawnić, kogo dotyczyła ta interwencja, bo do tego zobowiązuje mnie ustawa o ochronie danych osobowych - wyjaśniła.- Potwierdzam, że takie zdarzenie po powrocie z meczu Ligi Mistrzyń w Prostejovie miało miejsce. Pomimo tego, że to badanie okazało się dla mnie korzystne, bo wykazało moją absolutną trzeźwość, nie chciałem nagłaśniać tego incydentu. Nie zamierzam już komentować ani dementować różnych plotek i szkalujących mnie informacji, bo znowu się okaże, że swoimi wypowiedziami naruszam jakieś kontraktowe postanowienia - stwierdził były szkoleniowiec mistrzyń Polski.Matlak podkreślił jedynie, że przez ponad pół roku pobytu w Atomie Treflu nie było żadnych zastrzeżeń do jego pracy, ani do wypełniania przez niego zobowiązań zawartych w umowie.- Wręcz przeciwnie. Prezesi Słodkowski i Wierzbicki na każdym kroku chwalili mnie i podkreślali, jak dobrą wykonuję robotę. Przekazywali też podobne opinie od przedstawicieli Rady Nadzorczej. Nie ukrywam, że chciałem porozmawiać z członkami tego ostatniego gremium, ale do takiego spotkania nigdy nie doszło. Wydaje mi się, że w każdym zakładzie pracy występuje gradacja kar. Jeśli faktycznie były jakieś zastrzeżenia do mojej pracy i postawy, dostałbym wcześniej zapewne jakieś ostrzeżenie, może naganę, przeprowadzono by ze mną jakąś rozmowę dyscyplinującą i ostrzegawczą. Tymczasem nic takiego nie miało miejsca - zapewnił były szkoleniowiec reprezentacji Polski siatkarek.W sopockim klubie twierdzą, że zamierzali przyjąć strategię budowy zespołu właśnie w oparciu o Matlaka. - Planowaliśmy na dłużej związać się z tym szkoleniowcem. Matlak miał kontrakt do końca tych rozgrywek z opcją przedłużenia o kolejny sezon w przypadku zajęcia przez Atom Trefl miejsca w pierwszej czwórce. Oczywiście w sporcie wszystko jest możliwe, niemniej nie były to chyba zbyt wygórowane warunki. Mistrzowi Polski powinno się postawić zadanie znalezienia się co najmniej w finale - ocenił Słodkowski.W Atomie Treflu nie mają żadnych wątpliwości - Jerzy Matlak to w klubie temat zamknięty. - Klamka zapadła i kontrakt został definitywnie rozwiązany. Co prawda szkoleniowiec może być innego zdania, ale jesteśmy gotowi spotkać się w sądzie i tam dowieźć swoich racji. Wydaje mi się jednak, że zdecydowanie więcej wątpliwości od naszego byłego trenera mają jego prawnicy - zaznaczył Słodkowski.