- Marsylia składa Napoli kolejne oferty. Pierwsza oferta, tak pisała włoska prasa, wahała się między 5-6 milionami euro,, ale to była propozycja, żeby otworzyć drogę do negocjacji. Ostatnio pojawiła się kolejna oferta - około 8 milionów euro plus bonus. Napoli znów nie jest usatysfakcjonowane, ale OM kontynuuje negocjacje - mówił w wieczornym programie stacji dziennikarz Simone Rovera. - Ale mam potwierdzenie, że Marsylia spokojnie kontynuuje negocjacje. Okienko transferowe jest w tym roku długo otwarte. Dzieje się też tak dlatego, że mamy potwierdzenie, że sam piłkarz (Milik) chce przyjść do Marsylii. To nie znaczy, że są już uzgodnione warunki kontraktu z piłkarzem, nie ma kontraktu na stole, ale Milik zaakceptował projekt Marsylii, jeśli kluby dojdą do porozumienia. W tej chwili najtrudniejszym elementem negocjacji jest więc porozumienie między Napoli i Marsylią. Jest jego jednak bliżej niż na początku stycznia - dodał Rovera. Dziennikarz powołał się również w programie na słowa Zbigniewa Bońka, który powiedział, że Milik może zapomnieć o Euro, jeśli nie będzie grał przez najbliższe pół roku. Dla polskiego napastnika jest to jeden z najważniejszych argumentów, żeby zimą znaleźć nowy klub. Z kolei francuski portal "Football 365" podał, że Milik rozmawiał już z trenerem OM Andre Villas-Boasem. Polak podobno był pod wrażeniem tej rozmowy i przekonał się do tego, by grać w klubie ze Stade Velodrome. Co prawda kilka dni temu hiszpańskie media podawały, że pierwszym wyborem Milika jest Atletico Madryt, ale w tym wypadku również pomoc nadeszła z Francji. Atletico właśnie wypożyczyło z Lyonu Moussę Dembelę. W umowie między klubami jest klauzula, że Hiszpanie mają prawo pierwokupu. Przypomnijmy, że Arkadiusz Milik nie gra w Napoli od początku tego sezonu. Latem odmówił przedłużenia, kończącego się w czerwcu tego roku, kontraktu. Prezes Napoli Aurelio de Laurentis ustawił cenę zaporową za polskiego piłkarza. W tej chwili - na kilka miesięcy przed końcem umowy - wynosi ona 15 milinów euro. Olgierd Kwiatkowski