Partner merytoryczny: Eleven Sports

    Rio 2016. Szwecja - Polska 24-25

    Lubię to
    Lubię to
    0
    Super
    0
    Hahaha
    0
    Szok
    0
    Smutny
    0
    Zły
    0
    Udostępnij

    Tradycyjny horror ale tym razem po dobrym meczu dał Polakom arcyważne zwycięstwo nad Szwecją 25-24 w czwartym spotkaniu na turnieju olimpijskim piłkarzy ręcznych. Biało-czerwoni poradzili sobie mimo braku Michała Jureckiego, który nie zagra też przeciwko Słowenii, ale mieli Marusza Jurkiewicza.

    Karol Bielecki podczas spotkania ze Szwecją
    Karol Bielecki podczas spotkania ze Szwecją/PAP/EPA

    Oba zespoły rozegrały bardzo zacięty i emocjonujący mecz. Z polskiej perspektywy najważniejsze było to, że nawet mimo braku "Dzidziusia", w niewielu elementach przypominaliśmy zespół z poprzednich meczów. Wniosek numer jeden jest taki, że rzeczywiście trenerowi Tałantowi Dujszebajewowi udaje się tak kształtować formę drużyny, że z meczu na mecz jest lepiej. O ile wcześniej postęp był dosyć ślamazarny, to w meczu ze Szwedami był bardzo widoczny.

    Możliwe jednak, że to nie postęp, a po prostu wprowadzenie do składu za Łukasza Gieraka Mariusza Jurkiewicza. "Kaczka" to nie jest jednak talizman, tylko kawał zawodnika i gra Polaków z nim wyglądała dużo lepiej. Nawet nie chodzi o skuteczność rzutową, bo zdobył dwa gole na 5 prób, czy o asysty, bo tych nigdy dość. Nie chodzi też o to, że parę piłek pogubił. Po prostu gra wyglądała płynniej i rozsądniej. Nie pchał się z atakiem tam, gdzie nie trzeba, spłaszczał szwedzką obronę i wprowadzał spokój i przewidywalność naszych zagrywek. Być może to jego obecność wpływała kojąco na zespół, bo i Przemysław Krajewski zagrał bardzo dobre spotkanie, chyba najlepsze w reprezentacji.

    Od początku meczu toczyła się solidna bitwa o każdą bramkę. Oba zespoły znają się jak łyse konie, więc trudno było się czymś zaskoczyć, a o różnicach decydowały detale. W pierwszej połowie takim "detalem" była nasza nieskuteczność. Miło było patrzeć jak porządnie przygotowywane akcje dawały dobre pozycje rzutowe. Ale diabli człowieka brali, gdy w tych sytuacjach leczył nas bramkarz Mattias Andersson. 38-letni Szwed w pierwszej połowie obronił 10 z 22 rzutów Polaków. Te prawie 50 procent skuteczności sprawiło, że do szatni schodziliśmy przegrywając 12:13, zamiast mieć kilka trafień zapasu. Tak by było, gdyby bramkarz Flensburga bronił na poziomie naszego Piotra Wyszomirskiego - 6 obron na 19 rzutów - czyli tylko bardzo dobrze, a nie fenomenalnie.

    W pierwszej połowie żadna z drużyn nie wygrywała wyżej niż dwoma golami. Taką przewagę Szwedzi mieli dwa razy - 10:8 i 11:9. Polacy na jednobramkowym prowadzeniu byli sześć razy w pierwszym kwadransie. Wreszcie dojechał do Rio Krzysztof Lijewski, który inaczej niż w poprzednich występach był aktywny i skuteczny, podawał i bronił, a jego zmiennik Michał Szyba nawet nie powąchał parkietu. Nie załamał się Michał Daszek przegranymi dwoma pierwszymi pojedynkami z Anderssonem i potem skończył dwie kontry i trafił ze skrzydła. Tych akcji ze skrzydeł mogło by być więcej i ciągle można ponarzekać na niewystarczające wykorzystanie tej pozycji.

    Rio 2016. Szwecja - Polska 24-25 w meczu piłkarzy ręcznych. Galeria

    Zobacz galerię
    +2

    W drugiej połowie szybko wyszliśmy na pierwsze dwubramkowe prowadzenie - w 33. minucie było 15:13 i nastąpił kryzys. Nie kryzysik, ale porządny, długi przestój trwający aż 10 minut. W tym czasie Szwedzi trafili pięć razy, między innymi obudził się Kim Andersson, świetny leworęczny rozgrywający. A my do tego mieliśmy pecha. Minimalnie przekroczył pole bramkowe Kamil Syprzak, potem po dobrej akcji trafił w poprzeczkę. Z tego chwilowego marazmu wyciągnął nas Krajewski świetnym indywidualnym wejściem zdobywając pierwszego gola po długiej przerwie. Trafił też Jurkiewicz, a po chwili dorzucił superasystę do Syprzaka i znów było dobrze. Do remisu przywróciły nas dwie bomby Bieleckiego z drugiej linii i karnego. Lijewski trafił na remis po 22, ale kapitalną zasłonę zrobił mu Krajewski, który za chwilę sam wszedł w szwedzką obronę i dał nam prowadzenie (23:22).

    Rozstrzygający moment meczu miał miejsce w 56. minucie i i 44 sekundzie. Dwie minuty kary dostał Tobias Karlsson i Szwedzi mając piłkę wycofali bramkarza. Nasza aktywna i twarda obrona zapracowała na to, że zgubili piłkę i Jurkiewcz "rzutem Siódmiaka" trafił przez całe boisko do pustej bramki. Za chwilę drugi błąd Gottfroedssona i druga strata i do pustej bramki popędził Lijewski. Było 25:22 i 100 sekund do końca meczu. Mecz był wygrany!

    Ale piłka ręczna, zwłaszcza polska, zna nie takie przypadki. Jedna bramka Jerr`ego Tollbringa i za moment największa głupota w meczu Michała Daszka, który kozłował tak, że naciskany przez rywala trafił się w nogę i Mattias Zachrisson zdobywa kontaktowego gola z kontry. I jeszcze pół minuty. Trener Dujszebajew wziął czas i uspokoił zespół, który podaniami dociągnął do końca, choć znów błysnął Krajewski, który przedzierał się przez obronę i został sfaulowany. Gdyby tego nie zrobił sędziowie zabraliby nam piłkę za grę pasywną.

    Ale Polska wygrała - tradycyjnie jedną na luzie 25:24 - i do awansu potrzebuje minimum remisu w ostatnim meczu grupowym ze Słowenią (poniedziałek godz. 14.30 czasu polskiego). A nawet gdyby im się nie udało, to czwarte miejsce w grupie mogą obronić dla nas Niemcy, jeśli wygrają z Egiptem. Ponieważ jednak gramy jako pierwsi tego dnia - o 9.30 czasu miejscowego - a nasi sąsiedzi zaraz po nas, to dużo rozsądniej byłoby nie zostawiać własnego losu na łasce innych drużyn. Tym bardziej, że ewentualne zwycięstwo może nas wywindować w tabeli nieco do góry i przy wyjątkowo korzystnych wynikach innych meczów nawet 1. miejsce nie jest poza zasięgiem. Wtedy w grę wchodzą już jednak szachy z doborem rywala w ćwierćfinale. W grupie A sytuacja jest równie zagmatwana jak w naszej. Najbardziej prawdopodobne jest, że wygra ją Chorwacja, bo w ostatnim meczu zagra z Tunezją i potem trafia na czwarty zespół naszej grupy. Mimo wszystko najlepiej dla Polaków byłoby uniknąć w ćwierćfinale Francji.

    Leszek Salva

    Szwecja - Polska 24-25 (13-12)

    Polska: Polska: Sławomir Szmal 1, Piotr Wyszomirski 1 - Krzysztof Lijewski 6, Mateusz Jachlewski, Przemysław Krajewski 3, Karol Bielecki 8, Mariusz Jurkiewicz 1, Adam Wiśniewski, Bartosz Jurecki, Kamil Syprzak 2, Michał Daszek 3, Mateusz Kus, Michał Szyba.

    Szwecja: Mattias Andersson, Mikael Appelgren - Jim Gottfridsson, Kim Andersson 4, Jerry Tollbring 6, Lukas Nilsson 2, Jonathan Stenbacken, Tobias Karlsson, Johan Jakobsson 2, Fredrik Petersen, Philip Stenmalm 8, Mattias Zachrisson 1, Andreas Nilsson, Jesper Nielsen 1.

    INTERIA.PL

    Lubię to
    Lubię to
    0
    Super
    0
    Hahaha
    0
    Szok
    0
    Smutny
    0
    Zły
    0
    Udostępnij
    Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
    Dołącz do nas na:
    instagram
    • Polecane
    • Dziś w Interii
    • Rekomendacje