Spotkanie w Orlen Arenie rozpocznie się o godzinie 17.30. Obie drużyny znają się doskonale, od wielu lat toczą emocjonujące boje. Trener kieleckiej drużyny Bogdan Wenta, prowadzi swój zespół od 2008 roku, zaś szkoleniowiec Orlen Wisły Hiszpan Manolo Cadenas dopiero od kilku miesięcy i będzie to jego debiut w "świętej wojnie". "Myślę, że trener Manolo Cadenas nie zna do końca zespołu rywali, za to doskonale zna Bogdana Wentę, który kilka sezonów, grał w lidze Asobal. Poznał też jego warsztat trenerski. Z drugiej strony, trener Vive może mieć obawy, bo nie wie do końca, co trener Cadenas potrafi zrobić, by doprowadzić Wisłę do zwycięstwa w tym pojedynku" - powiedział drugi trener Orlen Wisły Krzysztof Kisiel. "W składzie Vive pojawił się Hiszpan Julien Aguinagalde, za Rastko Stojkovica, ale to on musi się ustawić pod drużynę i zapewne niewiele nowego wniesie w grę. Reszta zespołu się nie zmieniła, choć jak zwykle trener Wenta na pewno coś nowego zaproponuje. Zaś płocka ekipa zmieniła się całkowicie przed sezonem. A tak naprawdę, to trudno przewidzieć przebieg tego spotkania, będzie pełna hala, niepowtarzalna atmosfera, w takich warunkach wiele się może zdarzyć" - dodał szkoleniowiec. Po powrocie płockiej drużyny z Dunkierki, gdzie Orlen Wisła pokonała wicemistrza Francji 28:25 w meczu grupy B LM, zawodnicy mieli dwa dni treningu fizycznego. Pracowali też nad taktyką i grą obronną, przygotowując się już pod kątem kieleckiej ekipy, także pracując nad wyeliminowaniem najczęściej popełnianych błędów. W piątek zajęcia będą krótkie, ale intensywne, podawane będą ostatnie ważne informacje, a bramkarze obejrzą film z rzutami najskuteczniejszych zawodników Vive. W sobotę, tradycyjnie każdy piłkarz przygotowywać się będzie do spotkania indywidualnie. Płocki zespół poprowadzi do boju kapitan Adam Wiśniewski, który wraca do drużyny po półtoramiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją. W sierpniu badanie rezonansem magnetycznym wykazało naderwanie jednego z więzadeł w łokciu i spowodowało przerwę w treningach. Skrzydłowy nie grał jeszcze w oficjalnych meczach w tym sezonie. "Bardzo chcę wystąpić w meczu z Vive, bo wszyscy wiedzą, że to wyjątkowe i bardzo ważne spotkanie. Z dnia na dzień czuję się coraz lepiej i już marzę o tym, by wybiec z kolegami na boisko. Bardzo ciężko oglądać takie emocjonujące pojedynki z trybun. Bardzo chciałem pomóc kolegom, ale taki jest sport, zdrowie najważniejsze. Musiałem przede wszystkim dopilnować, by wyleczyć kontuzję ostatecznie i w pełni sił wrócić na boisko" - podkreślił Wiśniewski. Zawodnik wspomina mecz sprzed roku, kiedy to Orlen Wisła wygrała w pojedynku ligowym siedmioma golami. Było to jedyne i ostatnie zwycięstwo nad drużyną Vive w poprzednim sezonie, pozostałe mecze wygrali rywale. A jednak nie do końca wiadomo, czy Adam Wiśniewski i pauzujący przez ostatni tydzień po urazie Marcin Lijewski wybiegną na boisko w sobotę. "Decyzja, kto znajdzie się w meczowym protokole zapadnie prawdopodobnie dopiero przed spotkaniem, a podejmą ją wspólnie, lekarz z zawodnikami. Zobaczymy, jak będą się czuli podczas rozgrzewki. Do protokołu można dopisywać graczy w trakcie pojedynku, można też skreślać, dlatego trudno już teraz przesądzać, czy obaj, lub jeden z nich zagrają w meczu" - wyjaśnił Kisiel. Nie tylko Manolo Cadenas będzie debiutował w meczu Orlen Wisła - Vive Targi. Będzie to także pierwsze spotkanie dla prezesa SPR Wisła Roberta Raczkowskiego, który pojedynku nie chce nazywać "świętą wojną", jak to utarło się wśród kibiców. "Wolę, żeby te spotkania określać mianem Grand Derby. Nastroje w drużynie są cały czas bardzo dobre i tak naprawdę, to ani najbliższego, ani w Lidze Mistrzów za tydzień spotkania, nie traktujemy jak cel sam w sobie. Mamy cele określone pod kątem całego sezonu, a nie pojedynczych spotkań. Oczywiście będziemy robić wszystko, żeby pokonać rywala, ale przede wszystkim chcemy wyjść z fazy grupowej Ligi Mistrzów, a w Superlidze, chcemy osiągnąć końcowy sukces" - zapewnił Raczkowski. Bilety na mecz Superligi rozeszły się w kilkadziesiąt minut. Klub postanowił uwolnić dodatkowe wejściówki, wiedząc, że do Płocka przyjedzie tylko około 200 kibiców z Kielc. W sumie na trybunach powinno dopingować płocki zespół 4,5 tys. fanów.