Po meczu Polska - Słowenia (24-25), rozegranym w Saragossie, w ramach mistrzostwach świata powiedzieli: Michael Biegler (trener reprezentacji Polski): Mój team bardzo dobrze zagrał w pierwszej połowie. W drugiej zaczęły się mnożyć błędy, na które nie miałem wpływu, nie mogłem nic zmienić. Słowa uznania należą się bramkarzowi rywali Primozowi Prostowi, który nas zatrzymał w kluczowych momentach drugiej połowy. Michał Kubisztal (rozgrywający Polaków): Może gdybym zdobył tę bramkę z karnego w końcówce to inaczej by się sprawy potoczyły. Przespaliśmy początek pierwszej połowy. Pozwoliliśmy Słoweńcom wrócić do gry i wyjść na prowadzenie. Oni zaczęli kontrolować spotkanie, a to nie tak miało wyglądać. Szkoda tych przestrzelonych karnych, byłyby dwie bramki więcej i kto wie jak by się ten mecz ułożył. Druga połowa to dramat w naszym wykonaniu - nic nie funkcjonowało tak jak miało funkcjonować. W pierwszej połowie było znakomicie - agresywna obrona, która nie pozwalała na zdobywanie bramek oraz w miarę spokojne i długie rozgrywanie akcji w ataku, dzięki którym powiększaliśmy przewagę. A w drugiej nic z tego nie funkcjonowało. Krzysztof Lijewski (rozgrywający): W pierwszej połowie zagraliśmy konsekwentnie, szczelnie w obronie i z długim wypracowaniem sobie sytuacji rzutowych. W drugiej miało zacząć się tak samo, ale niestety bramkarz Słowenii dosłownie zamurował swoją bramkę. Bronił w sytuacjach często nieprawdopodobnych i pchał tym swój zespół do przodu. Praktycznie całą drugą połowę kontrolowała drużyna przeciwna. Porażka boli, ale nie załamujemy rąk. Z Serbią i Koreą będziemy się bić i jeszcze nie wszystko stracone. Michał Jurecki (rozgrywający): Początek drugiej połowy zupełnie nie należał do nas. Bartosz Jurecki (obrotowy): To już nie jest pierwszy mecz, w którym nie kończymy golem dogodnych sytuacji. W pierwszej połowie różnica bramek powinna być dużo większa. Na początku drugiej nie mogliśmy się wstrzelić, nic nam nie wychodziło. Walczyliśmy do końca, ale niewykorzystane sytuacje niestety się mszczą. Słoweńcy zmienili ustawienie w obronie na 6-0, ale nie myślę, żeby to był dla nas jakiś wielki problem. Mieliśmy różne zagrywki, różne warianty, swoje pozycje, ale nie wykorzystywaliśmy ich. Kamil Syprzak (obrotowy): Byliśmy bardzo nieskuteczni w drugiej części spotkania. Nie wiem, za co otrzymałem czerwoną kartkę, trzeba o to zapytać sędziów. Mogę przypuszczać, że teoretycznie dostałem ją za atak na twarz. Ja skoczyłem do bloku, zawodnik słoweński nabiegał na mnie, ja na niego, a oni zinterpretowali to zagranie jako mój faul. Bartłomiej Jaszka (rozgrywający): W pierwszej połowie obronę 5-1 Słoweńców udało się rozgryźć. Po przerwie wydaje mi się, że graliśmy za krótkie akcje, niezdyscyplinowane. Rzucaliśmy tak, jak chciał ich bramkarz i zrobiliśmy z niego mistrza. Kondycyjnie jesteśmy dobrze przygotowani, więc mimo że tak długo przebywaliśmy na boisku - wytrzymaliśmy to. Z Saragossy Cezary Osmycki