Wstrząsająca diagnoza znanego trenera. Jest śmiertelnie chory
Niezwykle niepokojące wieści napływają do nas ze Skandynawii - 72-letni trener piłkarski Age Hareide walczy z nowotworem mózgu. W rozmowie z norweską "VG" syn szkoleniowca, Bendik Hareide, opowiedział o tym, jak choroba jego ojca wpłynęła na życie rodziny. Jak się okazuje, mężczyzna ma problemy z wykonywaniem podstawowych czynności.

Age Hareide, 72-letni norweski trener, od dekad pozostaje jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci skandynawskiej piłki. Karierę szkoleniową rozpoczął już w 1985 roku, łącząc pierwsze trenerskie obowiązki z grą w Molde, i szybko udowodnił, że jego miejsce jest przy ławce. Prowadził reprezentację Norwegii, później Danię, a w latach 2023-2024 również kadrę Islandii. Ceniono go za spokój, taktyczne wyczucie i umiejętność budowania drużyn, które potrafiły przekraczać własne ograniczenia. Jego nazwisko na stałe zapisało się w historii nordyckiego futbolu. Teraz o trenerze znów zrobiło się głośno, jednak nie z powodu jego osiągnięć. 72-latka spotkał bowiem ogromny dramat.
W lipcu bieżącego roku, podczas spokojnego dnia spędzanego z rodziną na łodzi, bliscy zauważyli, że Hareide mówi niewyraźnie, a prawa strona jego twarzy jakby opadła. Początkowo uznali, że to zmęczenie - przecież trener nigdy poważnie nie chorował. Jednak objawy nie ustępowały. Cztery dni później rodzina zdecydowała się na wizytę u lekarza, a następnie na badania w szpitalu w Hjelset. Tomografia i rezonans nie pozostawiły wątpliwości. 30 lipca padła diagnoza, której nikt się nie spodziewał - rak mózgu. O dramacie Norwega świat dowiedział się jednak dopiero teraz.
Age Hareide walczy z rakiem mózgu. Syn przerywa milczenie. "Będziemy cieszyć się chwilą obecną"
Age Hareide walczy z nowotworem - przeszedł sześciotygodniową radioterapię, przyjmuje doustną chemioterapię, a kolejne badania kontrolne zaplanowano na styczeń 2026 r. Choroba szybko zaczęła wpływać na jego codzienność - pojawiły się trudności z mówieniem i motoryką. Mimo to pozostaje sprawny i stara się żyć normalnie, choć nie ukrywa, że przyszłość jest niepewna.
Syn trenera, Bendik Hareide, w rozmowie z norweską "VG" przyznał, że choroba ojca mocno wpłynęła na życie rodziny. "Brzmi to banalnie, ale postanowiliśmy żyć dniem dzisiejszym. Po prostu będziemy cieszyć się chwilą obecną. Nasza rodzina przez te wszystkie lata była w ciągłym biegu, nigdy nie mieliśmy weekendu, a teraz nagle znaleźliśmy się w sytuacji, w której musimy zadbać o to, żeby czas płynął trochę wolniej. Musimy być obecni w teraźniejszości. (...) Mamy nadzieję, że uda nam się obejrzeć finały Mistrzostw Świata w przyszłym roku. Ale teraz skupiamy się tylko na tym, żeby wspólnie spędzić miłe święta" - wyjawił.











