Jeszcze w czwartek przed południem wrocławscy kibice pełni byli obaw, czy trener Tarasiewicz będzie mógł poprowadzić swój zespół w sobotnim spotkaniu. Szkoleniowcowi groziło bowiem zawieszenie na dwa spotkania, po tym jak w 68. minucie meczu 26. kolejki Ekstraklasy pomiędzy Arką Gdynia i Śląskiem został usunięty przez sędziego głównego z ławki rezerwowych. W czwartek wieczorem Komisja Ligi Ekstraklasy nałożyła na szkoleniowca karę dwóch meczów dyskwalifikacji w zawieszeniu na sześć miesięcy oraz karę finansową w wysokości 3 tys. zł. Oznacza to, że szkoleniowiec będzie mógł poprowadzić Śląsk nie z trybun, ale z ławki rezerwowych. Tarasiewicz przyznał, że obawiał się decyzji Komisji Ligi. "Moje zachowanie faktycznie nie było w porządku, ale kara jest adekwatna do popełnionego czynu" - dodał. W sobotę trener nie będzie mógł skorzystać z narzekających na urazy kolana Sebastiana Mili i Jarosława Fojuta. W drużynie Śląska zabraknie także pauzującego za kartki Krzysztofa Wołczka. "Pozostali zawodnicy czują się dobrze i czekają na swoją szansę. Trener Franciszek Smuda także nie będzie mógł skorzystać ze wszystkich swoich graczy. Wiemy, że Lech jest drużyną wszechstronną, gra z dużą inwencją w ataku i ma więcej atutów, ale my staramy się grać w każdym meczu jak najlepiej" - mówił Tarasiewicz. W sobotnim spotkaniu zawodników Śląska będzie wspierał komplet publiczności. W piątek w kasach stadionu przy ul. Oporowskiej były do nabycia już tylko ostatnie bilety na trybunę odkrytą. "Kasy będą otwarte do godziny 19.00 w piątek i do godziny 9.00 w dniu meczu" - powiedział rzecznik prasowy Śląska Michał Mazur. Spotkanie rozpocznie się w sobotę o godz. 16.15.