Przeżyłem niezwykle ciekawy wieczór z przyjacielem, pisarzem Janem Grzegorczykiem. Koneser futbolu jest zbulwersowany liczbą błędów, które popełniają sędziowie na mundialu. Połączyliśmy się telefonicznie ze Zbigniewem Bońkiem, uczestnikiem trzech finałów MŚ, członkiem komisji ds. futbolu FIFA, skupiających wybitnych zawodników z przeszłości. "Zibi" był trochę przerażony naszymi pytaniami - zakładał, że może to są wnioski... Chodzi jednak o coś innego - pytania pozwolą zastanowić się nad rozwojem futbolu. Sam Boniek postulował niedawno, żeby mecze rozgrywały drużyny złożone z dziesięciu, a nie jedenastu zawodników - uzasadniał to dużo większym poziomem wytrenowania piłkarzy, niż jeszcze kilkanaście lat temu. Kilka dni temu zakłamanie FIFA sięgnęło zenitu. Rzecznik prasowy światowej federacji, Nicolas Maingot powiedział: "Takich scen nie będziemy pokazywać na telebimach". Chodziło o bramkę na 1-0 w meczu Argentyna - Meksyk, która padła z ewidentnego spalonego. Zaraz, zaraz - przecież realizator puszczał na telebimach stadionu w Johannesburgu powtórki gola Carlosa Teveza. To chyba nic złego? A że bramka padła po ewidentnym błędzie sędziego i asystenta? FIFA mówiła: "Precz z powtórkami na telebimach"! Tego dnia w rozmowie z Marcinem Lepą - fanem futbolu rodem z Ameryki Południowej - upierałem się, że sędziowie w Europie są lepiej przygotowani do wyzwań na poziomie mistrzostw świata. Dyskusja miała miejsce po meczu Anglia - Niemcy, który sędziował Urugwajczyk, Jorge Larrionda. Spotkanie Argentyna - Meksyk gwizdał Włoch Roberto Rosetti, wybrany w 2008 roku "najlepszym sędzią świata"... Jeszcze niedawno prezydent FIFA, Sepp Blatter twierdził, że "wprowadzenie środków technicznych zabije romantyzm futbolu". Czy czip w piłce albo kamera ustawiona na linii bramkowej zabiłaby "romantyzm futbolu"?! Na pewno zapobiegłaby nieuznaniu bramki Franka Lamparda na 2-2. Sędzia główny Larrionda stał tuż za strzelcem - 22 metry od bramki. Nie dostrzegł gola, mimo że piłka - mająca w obwodzie 69 centymetrów - była aż 40 centymetrów za linią bramkową. Asystent Larriondy, Maurizio Espinoza znajdował się aż 36 metrów od piłki, padającej za linią bramkową... Świetny przed laty arbiter, obecnie ekspert telewizyjny ZDF, Szwajcar Urs Meier powiedział: "To są decyzje do podjęcia w ułamku sekundy. Nadzwyczaj trudne". Meier dodał: "FIFA wahała się, jeśli chodzi o czip, ale jednak zrezygnowała". Blatter śledzi eksperyment, jaki prowadzi UEFA, kierowana przez Michela Platiniego - na mecze Ligi Europejskiej w minionym sezonie jeździło dwóch dodatkowych sędziów, którzy zajmowali miejsca za bramką. W przyszłym sezonie UEFA rozszerzy eksperyment na Ligę Mistrzów, a dodatkowi sędziowie mają jeździć także na mecze eliminacji EURO 2012. Czy to nie za mało? Istnieje potrzeba weryfikacji zapisem telewizyjnym. "Mogę to sobie wyobrazić w jednym przypadku - rozstrzygnięcia, czy jest gol, czy też nie. Sędzia wówczas mógłby podbiec do bocznej linii, gdzie miałby monitor, śledzony przez sędziego technicznego. Techniczny zwracałby mu uwagę, a do głównego należałaby ostateczna decyzja" - mówi Boniek. Grzegorczyk zaznacza: "To byłby już znaczący postęp". Dodaje jednak: "Dalej nurtuje mnie pytanie, czy liczba błędów przy spalonych nie jest większa od liczby bramek, które padają. To powoduje kolejne pytanie - na ile współczesny futbol jest naznaczony kłamstwem?". PS. Polecam tekst Michała Białońskiego o Polaku, Bogdanie Tyszkiewiczu, który przeforsował "supervisora" w hokeju już w 1996 roku! Może teraz znaczącą zmianę w piłce uda się przeprowadzić Zbigniewowi Bońkowi? Dyskutuj o artykule z Romanem Kołtoniem! Czytaj również: To Polak rewolucjonizował sędziowanie!