Pięć goli w meczu Polaków na mundialu. I to z Argentyną, są liderami
Reprezentacja Polski z przytupem rozpoczęła mistrzostwa świata w futbolu sześcioosobowym, które w tym roku odbywają się w Meksyku. Za "Biało-Czerwonymi" już dwa wygrane spotkania. I pokazują one, że nasi rodacy zza oceanu mogą wrócić z medalem, nawet tym z najcenniejszego kruszcu. Po pokonaniu Łotyszy, tym razem podopieczni Klaudiusza Hirscha nie dali większych szans Argentyńczykom. Podczas starcia z południowoamerykańskimi oponentami padło aż pięć bramek. Strzelanie rozpoczęło się w trzeciej minucie.

Polska kadra w socca, w przeciwieństwie do tej z jedenastoosobowego futbolu, na każdy wielki turniej jedzie jako jeden z głównych faworytów. Nie może być inaczej, jeśli spojrzymy na sukcesy z przeszłości. Choćby w tym roku "Orły" sięgnęły po mistrzostwo Europy. Jeszcze wcześniej dwukrotnie kończyli mundial ze srebrnymi medalami. Podobny cel podopieczni Klaudiusza Hirscha mają także podczas obecnie trwających zmagań. A te póki co układają się w sposób wymarzony.
Już w pierwszym spotkaniu "Biało-Czerwoni" plasujący się na trzecim miejscu w światowym rankingu wysłali jasny sygnał, że do Meksyku zawitali po pełną pulę. Pojedynek z Łotyszami zakończył się pewnym triumfem 6:2. Trudniejsze na papierze wyzwanie na piłkarzy czekało w nocy z poniedziałku na wtorek. Po drugiej stronie boiska tym razem znaleźli się Argentyńczycy. Ekipa z Ameryki Południowej także zwyciężyła na otwarcie, wobec czego oba zespoły zagrały o fotel lidera w swojej grupie.
Polacy nie dali szans Argentyńczykom. Koncert mistrzów Europy za oceanem
Początkowo Europejczycy niezbyt swobodnie czuli się na boisku. Prawdopodobnie o sobie dała znać spora presja. Błyskawicznie wykorzystali to przeciwnicy, którzy po trzech minutach objęli prowadzenie. Strata bramki jednak pozytywnie podziałała na "Biało-Czerwonych". Sytuacja o sto osiemdziesiąt stopni zmieniła się zwłaszcza po przerwie. A na nią nasi rodacy schodzili zadowoleni, bo do remisu doprowadził Bartłomiej Dębicki.
Druga połowa meczu to już kompletna dominacja zawodników Klaudiusza Hirscha. Trzykrotnie pokonywali oni argentyńskiego golkipera, dzięki czemu zasłużenie triumfowali 4:1. Na listę strzelców wpisywali się kolejno: Bartłomiej Piórkowski, Kamil Kucharski oraz Norbert Jaszczak. "Biało-Czerwoni" są obecnie jedyną niepokonaną drużyną w grupie i powoli mogą skupiać się na fazie pucharowej. Ostatnią potyczką w fazie zasadniczej zawodów będzie starcie z Paragwajem. Mecz rozpocznie się w piątek o 3:00 naszego czasu.
Polska - Argentyna 4:1












