Serial "Transfer Peszki" trwa prawie od miesiąca. Pomocnik Lecha ma w kontrakcie zapisaną niską kwotę odstępnego (ok. 450 tys. euro) - jest więc dość łakomym kąskiem dla klubów spoza Polski. Mógł iść do Bundesligi, ekstraklasy tureckiej, ale prawdopodobnie wybierze mistrza Grecji - Panathinaikos Ateny. Bezpośrednio po meczu Hiszpania - Polska Peszko poleciał z Murcji do Aten. Tam rozmawiał z Panathinaikosem, nie odbierał za to telefonów z Polski. Dziś pojawił się w siedzibie klubu z Poznania. - Na wstępie mówię: przepraszam. Zgubiłem telefon i dlatego nie było ze mną kontraktu - zaznacza Peszko. - Z Panathinaikosu nie dostałem żadnej propozycji na papierze. Pokazali mi klub, jak on wygląda. Robi wrażenie. Powiedziałem więc dyrektorowi Pogorzelczykowi (dyrektor sportowy Lecha - red.), że może z Lecha odejdę i żeby się z tym liczyli - przyznaje Peszko, który sam jest zaskoczony tym, co się dzieje w Polsce. - Otwieram dziś gazetę, a tam informacja, że Peszko zaginął. Zdziwiłem się, bo przecież do 18 czerwca mam urlop i mogę robić co chcę. Pomocnik Lecha często zaznaczał, że dobrze się czuje w Lechu i w ogóle w Poznaniu - nie zamierza więc odchodzić byle gdzie. - Wcześniej mówiłem, że jeżeli będzie to transfer na siłę, to nie zrobię tego. Tyle że ja się nie pcham do Panathainikosu, to trener mnie bardzo chce. Z drugiej strony kuszą te eliminacje do Ligi Mistrzów z Lechem - twierdzi Peszko, który o swojej decyzji mówi "najtrudniejsza". Przyznaje, że nie rozmawiał w Atenach ani o zarobkach ani o długości ewentualnej umowy. - Mam nadzieję, że sprawa wyjaśni się do końca tego tygodnia. Jeżeli nie, to pewnie zostanę w Poznaniu. Do 18 czerwca mam wolne, w piątek jadę na obóz do Wronek z Lechem - przyznaje prawoskrzydłowy reprezentacji Polski. Zdaniem Peszki najwięcej w tej chwili zależy od działań klubu z Aten. - Jeżeli do mnie zadzwonią, to się zdecyduję. A jak będzie dobra oferta? To na 90 porocent odchodzę - przyznaje piłkarz, któremu o Panathinaikosie opowiadał w Atenach "Gucio" Warzycha, który jest tam asystentem trenera. W Panathinaikosie na prawej stronie grał w poprzednim sezonie 20-letni Sotiris Ninis - nadzieja greckiej piłki, reprezentant kraju. Peszce ten rywale jednak niestraszny. - Z tego co wiem, to bardzo chce go wykupić Tottenham. Zresztą to bardziej zawodnik środka pola, taki typ Semira Stilicia. Czyli rozgrywający, a nie skrzydłowy. Ja się nie boję, przychodząc do Lecha też się nie bałem - mówi piłkarz Lecha. Ninis ma w kontrakcie, podobnie jak Peszko, wpisaną kwotę odstępnego. Tyle że jest to 10 milionów euro, a nie kilkaset tysięcy. Andrzej Grupa