Mistrzowie świata wstydzą się za siebie
Dziewięciu trenerów wyrzuconych z pracy w Serie A oddaje frustrację, którą przeżywa futbol włoski. Klęska Juve z Bayernem wywołała nawet dyskusję na temat brzydoty calcio.

Stereotyp jest, rzecz jasna, krzywdzący. To prawda, że Serie A nie jest w stanie rozkwitu: największe gwiazdy zbiegły do Hiszpanii lub na Wyspy, ale liga aktualnych mistrzów świata wciąż należy do najsilniejszych. Tyle, że staje się przechowalnią dla graczy zmęczonych. 30-latek to w czołowych klubach Serie A wciąż piłkarz na dorobku. Paradoksem jest jednak to, że kiedy w 2007 roku starsi panowie z Milanu wygrywali Champions League, w doświadczeniu świat widział ich największą siłę. Dziś, kiedy Juventus Turyn poległ z Bayernem 1:4, okazało się, że wiek ciąży gwiazdom jak garb. Tymczasem podczas finału w Atenach średnia wieku 14 graczy Milanu, którzy pojawili się na boisku przekroczyła 31 lat, a zaniżył ją przecież 26-letni Gilardino wpuszczony przez Ancelottiego na trzy minuty. Tymczasem średni wiek 12 piłkarzy Juve, którzy przegrali z Bawarczykami i po raz pierwszy od 9 lat nie wyszli z grupy, był prawie o dwa lata niższy. Najwyraźniej więc nie tylko starość doskwiera włoskiemu futbolowi.
Spyta ktoś: po co to całe larum, skoro w 1/8 finału Włosi mają trzy zespoły, tak samo jak Hiszpanie lub Anglicy. W porażkach Atletico Madryt i Liverpoolu nikt nie szuka słabości Primera Division czy Premier League, dlaczego więc klęska Juve obciąża całą Serię A? Zwłaszcza, że drużyna z Turynu doczekała rewelacyjnych następców w Fiorentinie, która jako jedyna z klubów włoskich była najlepsza w grupie. Pokazała przy tym futbol ciekawy, ofensywny, zdobyła 14 goli, czyli dwa razy więcej niż Barcelona. W stawce 32 drużyn, tylko Real Madryt dzięki Ronaldo zdobył więcej (15). Tymczasem w sześciu meczach gracze Juve trafili do siatki cztery razy, tyle samo Olympiakos, któremu w dodatku udało się awansować!
Miały być Juventus, Inter i Milan, są te dwie ostatnie i Fiorentina, na czym polega więc wielki włoski problem? Tkwi on ponoć w mentalności. Bardzo popularny w ostatnich dniach stał się cytat ze Zlatana Ibrahimovica, który opowiadał, że gdy Barca wygrywa do przerwy 3:0 do szatni przychodzi Pep Guardiola i żąda więcej. Szwed dodaje, że w Serie A coś takiego nie zdarzyło mu się przez całe pięć lat. W takim sposobie widzenia piłki przez swoich trenerów włoska prasa widzi kryzys. Juventusowi z Bayernem starczał remis, a kiedy Trezeguet zdobył gola gospodarze poczuli, że plan wykonali w 200 procentach.
Statystyki wskazują na to, że praca w Serie A jest teraz najbardziej niebezpieczna. Kluby z Włoch wyrzuciły w tym sezonie dziewięciu trenerów, dla porównania hiszpańskie zwolniły dwóch, angielskie jednego. Włosi chcą stawiać ma młodych, finezyjnych, mówią o potrzebie gry ofensywnej. Tylko co można zarzucić Juventusowi? Postawił na czele drużyny młodego trenera (Ferrara), wydał 50 mln euro na 25-letniego Diego i rok starszego Melo. Obaj to przecież Brazylijczycy, a więc trudno uznać, że są piłkarskimi minimalistami. Nie pomogło. Nikt by jednak na Ferrarę nie napadał, gdyby mecz z Bayernem skończył się bez bramek. A więc może to nie tylko niewydolna ofensywa, ale także fatalna gra w tyłach sprowadziła nieszczęście na najsławniejszy włoski klub?
Podrażnieni porażką Juve Włosi będą się kłócić, denerwować, dyskutować, tylko po to, by ich tradycyjny sposób myślenia o piłce pozostał taki sam. Dlatego nie widzą większych szans dla Fiorentiny, która lekceważy tradycyjne atuty calcio.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje