Partner merytoryczny: Eleven Sports

Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 1-1 w meczu 17. kolejki PKO Ekstraklasy

Zmarnowany karny przez Brown-Forbesa i zmarnowane blisko pół godziny gry w przewadze liczebnej – Wisła Kraków sama powinna sobie pluć w brodę, ze z Wrocławia nie wraca z kompletem punktów. Była lepsza od wyprzedzającego ją w tabeli Śląska, ale grzeszyła nieskutecznością. Marna to dla niej satysfakcja, że to ona, a nie gospodarze wyglądała na czwartą siłę Ekstraklasy.

Wisła Kraków. Trener Peter Hyballa przed meczem ze Śląskiem Wrocław. Wideo/Wisła Kraków/INTERIA.TV

Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Śląsk Wrocław - Wisła Kraków

Yaw Yeboah najpierw przypadkowo sprezentował Śląskowi bramkę, gdy po rzucie rożnym niechcący podał do Matheu Scaleta, a ten strzałem z kilku metrów dopełnił formalności, ale po ośmiu minutach skrzydłowy z Ghany w pełni odkupił winy. Huknął z dystansu i wykorzystał fakt, że odbita rykoszetem piłka całkowicie zmyliła Matusza Putnockiego.

Śląsk zaczął odważnie, zagrażał po stałych fragmentach gry, ale Wisła szybko przejęła pilota do tego spotkania. Dowiodła, że jej wysoki pressing jest lepszy od tego wrocławian, którzy mają dziurę w środku pola po kontuzji Krzysztof Mączyńskiego.

Dużo małej gry i swoboda w szybkiej wymianie piłki nawet w polu karnym rywala - tym imponowała Wisła. Raziła nieskutecznością. Sam Stefan Savić po I połowie mógł mieć na koncie dwa gole - najpierw po rzucie rożnym kopnął obok bramki, a w ostatnich sekundach pierwszych 45 minut przegrał pojedynek z Putnockym.

Swoje okazje miał też Felicio Brown-Forbes. Na początku popisał się podkręconym rogalem w prawy róg, jednak Słowak w bramce Śląska doleciał do piłki w dobrym stylu. Na Wielkiej Krokwi za styl tego lotu dostałby najwyższe noty.

W 39. minucie Brown-Forbes był bliski zamknięcia akcji po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Savicia, ale nie sięgnął piłki.

Śląsk kilka razy przebił się w pole karne gości. Najlepszą okazję miał Robert Pich, którego zatrzymał Mateusz Lis.

Ostatnio w Polsce staje się modne bieganie bez koszulek. Na wrocławskim mrozie (-7 stopni Celsjusza) największymi twardzielami okazali się być Gierogij Żukow, Mariusz Pawelec i sędzia Bartosz Frankowski. Jako jedyni biegali w krótkich rękawkach. Podczas I połowy w mieście trwała zadymka, lecz ciągle nowoczesny Stadion Wrocław był skuteczną zaporą dla niej. Jedynie z dachu za bramką Putnockiego leniwie opadały smugi białego puchu.

Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie!

Druga połowa przebiegała przy błogiej ciszy - ktoś zapomniał puścić z głośników doping mp3, który kaleczył słuch przed przerwą.

W tych okolicznościach "Biała Gwiazda" rozpoczęła swoją, piłkarską zadymkę. Najpierw Jean Carlos obsłużył Brown-Forbesa, który został zblokowany pięć metrów od bramki. Za moment, po faulu na Kostarykaninie z rzutu wolnego przestrzelił Maciej Sadlok.

Adi Mehremić próbował dobyć gola głową, strzelając z 15 m, ale było to za lekkie uderzenie jak na kunszt Putnockiego.

W 55. min Yeboah trafił w rękę Marcela Zyllę. Sędzia zawahał się, by wskazać na rzut karny. Wisła miała idealną okazję do objęcia prowadzenia, lecz Putnocky fenomenalnie obronił strzał w prawy róg Brown-Forbesa!

Od 64. min gospodarze musieli grać w dziesiątkę. Marcel Zylla w ciągu ośmiu minut złapał dwie żółte kartki, tę drugą za bezmyślny faul w ofensywie na Michale Frydrychu.

Można się było spodziewać jeszcze większej przewagi krakowian, tymczasem to w Śląsk wstąpiła dodatkowa mobilizacja. Po akcji świeżo wprowadzonego Fabiana Piaseckiego i złym wybiciu Łukasza Burligi dobrą okazję miał Dino Sztiglec, ale zamiast strzelać z okolic 10. metra postanowił wymusić rzut karny. Sędzia nie dał się nabrać - ukarał obrońcę żółtą kartką za "padolino".

Wisła atakowała do końca. Ożywił ją na prawej flance rezerwowy Piotr Starzyński, próbował strzelić Żan Medved. Najlepszą okazję miał w doliczonym czasie Burliga, który po kornerze Sadloka główkował nieskutecznie. Podział punktów zadowala bardziej Śląsk. Wisła zasłużyła na komplet punktów. Była jednak nieskuteczna.

Sędzia Frankowski pomylił się i zakończył mecz minutę przed czasem, ale szybko się zreflektował i pozwolił drużynom na dalszą grę.

Spotkanie było szybkie i emocjonujące, jakby mróz nie przeszkadzał ekipom.

17. kolejka PKO Ekstraklasy

Śląsk - Wisła Kraków 1-1 (1-1)

Bramki:

1-0 Mathieu Scalet (23.), 1-1 Yeboah (31.)

Śląsk: Putnocky - Cotugno, Puerto, Pawelec, Sztiglec - Pawłowski (66. Musonda), Praszelik, Scalet, Pich (87. Stanasik), Zylla - Exposito (73. Piasecki).

Wisła: Lis - Burliga, Frydrych, Mehremić, Sadlok - Yeboah, Żukow, Plewka, Savić (86. Starzyński), Jean Carlos (72. Medved)   - Brown-Forbes.

Sędziował Bartosz Frankowski  Torunia.

Żółta kartka: Zylla, Sztiglec oraz Frydrych, Żukow.

Czerwona kartka: Zylla (64. - druga żółta).

Z Wrocławia Michał Białoński 

Statystyki meczu

Posiadanie piłki
0%
0%
Strzały
0
0
Strzały celne
0
0
Strzały niecelne
0
0
Strzały zablokowane
0
0
Ataki
0
0
Yaw Yeboah/ Maciej Kulczyński /PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem