Choć Widzew Łódź do rywalizacji z Rakowem Częstochowa przystępował po serii sześciu kolejnych spotkań bez porażki, wygrana nad mistrzem Polski jawiła się jako misja z gatunku tych wyjątkowo trudnych. Sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej już w pierwszym kwadransie meczu w "Sercu Łodzi". Widzew zmuszony do rozpaczliwej obrony. Czerwona kartka ustawiła spotkanie W 14. minucie przed własnym polem karnym zagapił się Marek Hanousek. Do Czecha błyskawicznie doskoczył Berggren, który był bliski przejęcia futbolówki. Pomocnik Widzewa był pierwszy i zdążył ją zagrać, ale po chwili brutalnie nadepnął na kostkę gracza Rakowa. Sędzia początkowo nie odgwizdał faulu, ale otrzymał błyskawicznie sygnał z wozu VAR. Na podstawie powtórek z kontrowersyjnego zajścia zdecydował się na wyrzucenie Hanouska z boiska. Wraz z upływem minut przewaga Rakowa grającego w przewadze stawała się coraz wyraźniejsza. Bramka Rafała Gikiewicza była bombardowana raz za razem, ale doświadczony golkiper świetnie się spisywał i wyrastał na bohatera spotkania. Wyjątkowe obrazki z Niemiec. Polak pomógł powstrzymać pochód w stronę Bundesligi Zaraz przed końcem pierwszej połowy byliśmy świadkami ogromnych kontrowersji. Zaraz przed polem karnym Widzewa Frana Alvareza ostro od tyłu zaatakował Ante Crnac, który miał na koncie już żółtą kartkę. Z pierwszym strzałem "Giki" jeszcze sobie poradził, ale wobec dobitki Yeboaha był już bezradny. Arbiter gola nie uznał, wcześniej odgwizdując faul na pomocniku gospodarzy. Crnaca ku oburzeniu podopiecznych Daniela Myśliwca jednak oszczędził. Widzew świetnie bronił, Raków gorzej atakował. Gikiewicz skapitulował dopiero w końcówce Po zmianie stron obraz spotkania pozostawał podobny. Gikiewicz intensywnie pracował na piąte czyste konto w tym sezonie w Ekstraklasie, a sędzia regularnie nagradzał kartkami kolejnych graczy z obu drużyn. Wreszcie w 65. minucie nadszedł moment dla Widzewa. Jordi Sanchez zabawił się w polu karnym z obrońcami, ale jego strzał z bliskiej odległości świetnie sparował Kovacević. Raków nie rezygnował z kolejnych ataków, ale defensywa Widzewa tego wieczoru była świetnie dysponowana. W 74. minucie znów zapachniało bramką, ale uderzenie głową Crnaca o włos minęło bramkę. "Medaliki" wreszcie dopięły swego w 81. minucie. Piłka przed polem karnym spadła pod nogi Kochergina, a Ukrainiec potężnym uderzeniem pod poprzeczkę dał Rakowowi prowadzenie. Na kilka minut przed końcem regulaminowego czasu gry czujność Kovacevicia sprawdził wprowadzony na boisko Diliberto. Bramkarz Rakowa poradził sobie ze strzałem Francuza. 22-latek spróbował raz jeszcze, ale w dogodnej sytuacji nieczysto uderzył i zamiast w bramkę, trafił w Fabio Nunesa. Widzew przegrał i tym samym zanotował pierwszą od początku marca porażkę. Raków natomiast przerwał passę kolejnych sześciu meczów bez zwycięstwa. Widać było, że kamień z serca spadł Dawidowi Szwardze.