Kliknij, aby przejść do relacji na żywo z meczu Relacja na żywo dla urządzeń mobilnych Korona przed spotkaniem zajmowała zaledwie 13. pozycję w Ekstraklasie, zaś Bruk-Bet ulokowany był "oczko" niżej. Nic więc dziwnego, że zawodnikom obu drużyn zależało na zwycięstwie, gdyż przegrany może na dobre zagościć w ogonie tabeli. Mecz rozkręcał się powoli, ale już w pierwszej połowie obie drużyny stanęły przed dogodnymi sytuacjami. Pierwszą w 10. minucie zmarnowali gospodarze, kiedy najpierw Bartosz Śpiączka minął się z piłką, a następnie jeden z jego kolegów trafił w ustawionego na bramce obrońcę. Po pół godzinie gry gola powinien zdobyć Patrik Misak. Vlastimir Jovanović, który wczoraj otrzymał polskie obywatelstwo, podaniem wyprowadził go na czystą pozycję, lecz Słowak głową nie potrafił trafić w bramkę. Nieskuteczność przeciwnika wykorzystał Jacek Kiełb, kolejny raz udowadniając ile znaczy dla Korony Kielce. Wspaniale "nawinął" zamachem Patryka Fryca, po czym spokojnie umieścił piłkę tuż przy słupku. Zlatan Alomerović nie miał żadnych szans na skuteczną interwencję. Bramka ta dodała podopiecznym Gino Lettieriego skrzydeł i już wkrótce mogli oni podwyższyć prowadzenie, jednak ani strzał Bartosza Rymaniaka po rzucie rożnym, ani uderzenie z woleja Gorana Cvijanovicia nie znalazły drogi do bramki. Cvijanović na listę strzelców powinien wpisać się również tuż po przerwie, gdy dostał idealne dośrodkowanie z lewej strony. Jego strzał w świetnym stylu obronił jednak Jan Mucha. Druga połowa niestety obnażyła największą bolączkę polskiej Ekstraklasy, jaką jest brak jakości piłkarskiej. Mnożyły się niedokładne zagrania, niepotrzebne straty, nieudane dryblingi i niecelne strzały. Żadnej z drużyn nie udawało się utrzymać dłużej przy piłce, a wymienienie kilku celnych podań na połowie przeciwnika graniczyło z cudem. To wszystko w sennym tempie, najczęściej w okolicach koła na środku boiska. Kwadrans przed końcem piłkę do bramki Termaliki skierował Ivan Jukić. Ken Kallaste kapitalnie dośrodkował z lewego skrzydła, zaś skrzydłowy Korony wewnętrzną częścią stopy trafił w krótki róg bramki Muchy. Chyba mógł zachować się lepiej przy tym strzale bramkarz gości. Gdy wydawało się, że Korona utrzyma pewne zwycięstwo do końca jej sytuacja skomplikowała się. Zagrana wzdłuż bramki Alomerovicia piłka trafiła w nogi Kovaczevicia i obrońca okazał się pechowym strzelcem samobójczego gola. Przypadkowy gol był jednak wszystkim na co było stać podopiecznych Mariusza Rumaka. Z Kielc wyjeżdżają bez punktów i jeśli ich gra wkrótce nie ulegnie poprawie, to mogą mieć poważny problem z utrzymaniem w lidze. Wojciech Górski Korona Kielce - Bruk-Bet Termalica 2-1 (1-0) Bramki: 1-0 Kiełb (35.), 2-0 Jukić (74.), 2-1 Kovaczević (83. - samobójcza) Ranking Ekstraklasy - sprawdź! Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Po meczu powiedzieli: - To nie był dobry mecz w naszym wykonaniu. W pierwszym kwadransie tak jakby w ogóle nas nie było na boisku. Gdyby rywale wtedy prowadzili, byłoby to całkowicie zasłużone. Po 15 minutach weszliśmy w mecz i do przerwy już nieźle to wyglądało. Popełnialiśmy jednak za dużo prostych błędów. W ostatnich meczach nasi środkowi pomocnicy byli najlepsi na boisku, ale dzisiaj ich jakby nie było - ocenił trener Korony, Gino Lettieri. - Trzeba jednak przyznać, że drużyna przetrwała ciężką fazę meczu i potem gra wyglądała lepiej. Po przerwie nie pozwoliliśmy przeciwnikowi na akcję pod naszą bramką, więc 2-0 było zasłużone. Mieliśmy w tym spotkaniu dziewięć okazji i strzeliliśmy dwie bramki. Termalica miała tylko pięć, więc wynik jest też zasłużony. Musimy poprawić skuteczność. W pierwszych siedmiu spotkaniach sezonu oddaliśmy 111 strzałów na bramkę, ale z tego padło tylko 9 goli. To za mało, nad tym musimy popracować - dodał. - To były dwie różne połowy w naszym wykonaniu, jeśli chodzi o organizację gry. W pierwszej szwankowało nam ustawienie, szczególnie w defensywie. Ale i tak mieliśmy bardzo dobrą sytuację do zdobycia bramki. Poprawiliśmy te mankamenty po przerwie i zaczęliśmy grać jeszcze lepiej, ale kuriozalne wtedy straciliśmy bramkę. Później złapaliśmy kontrakt z rywalem i mieliśmy jeszcze kilka możliwości do zdobycia bramki. Ale to Korona zdobyła trzy punkty. Nie będziemy jednak schodzili z obranej przez nas drogi. Stać nas, aby takie mecze wygrywać. Stać nas też na to, aby piąć się w górę tabeli - analizował szkoleniowiec Bruk-Betu, Mariusz Rumak.