Jaki fortel wymyśli Michniewicz? W Lechu czegoś się spodziewają
- Mecz z Lechią Gdańsk, mimo kilku nerwowych minut, był wielką cegłą w budowaniu tej drużyny - mówi trener Lecha Poznań Maciej Skorża. Liczy na to, że jego piłkarze tak wielką determinację jak w Gdańsku, pokażą w niedzielnym spotkaniu z Pogonią Szczecin.
Lech jest w znakomitej sytuacji w walce o mistrzostwo Polski - ma punkt przewagi nad Legią i nieco łatwiejszy od niej układ gier w trzech ostatnich kolejkach. Najpierw zmierzy się z Pogonią Szczecin, która jako jedyna w grupie mistrzowskiej nie ma już szans na włączenie się do walki o prawo gry w europejskich pucharach.
Skorża przestrzega swoich zawodników, aby nie myśleli, że po spotkaniu w Gdańsku wykonali już najgorszą część zadania. - Mówiłem już, że nie wolno myśleć w ten sposób. Pogoń gra już na luzie, ma dobrych zawodników, a trener Michniewicz ustawia ich pod kątem przyszłego sezonu. Ci, którzy widzieli ich mecze z Legią czy Wisłą, mają jakieś wyobrażenie tego, z czym się zderzymy. Jeśli nie będziemy dyktować warunków w każdym aspekcie, także w walce i bieganiu, to możemy mieć podobne problemy jak z Jagiellonią. Jeśli któryś z zawodników zawiedzie mnie w tych elementach, to będzie miał u mnie bardzo trudno - przyznaje trener Skorża.
Szkoleniowiec poznańskiej drużyny spodziewa się jakiegoś niekonwencjonalnego zagrania ze strony trenera rywali Czesława Michniewicza. Obaj uczyli się fachu w Amice Wronki, a mecze drużyn przez nich prowadzonych miały dodatkowe smaczki. Skorża zapytany o wyjątkowe spotkanie z drużyną Michniewicza, od razu wspomina sierpień 2004 roku, gdy prowadzona przez niego Amica pokonała przy Bułgarskiej Lecha z Michniewiczem w roli trenera.
- Było 4-0, Znakomicie zagrał Marcin Kikut, strzelił bramkę z nieprawdopodobnego kąta. Podpisał kontrakt po tym spotkaniu i przez pół roku go nie było - śmieje się obecny szkoleniowiec poznaniaków. Dokładnie rok później we Wronkach Michniewicz się zrewanżował, a przy tym wymyślił fortel: w "fałszywym" protokole meczowym dla mediów i rywali znaleźli się zwykle rezerwowi Paweł Sasin i Damian Nawrocik, a zabrakło Piotra Świerczewskiego i Krzysztofa Gajtkowskiego. Tymczasem obaj wyszli na boisko, w protokole przekazanym arbitrom ich nazwiska bowiem były.
- Wolałbym o tym meczu nie mówić, z różnych względów - wspomina dzisiaj Skorża. Jego zespół przegrał 1-4, a dwa miesiące później szkoleniowca nie było już w Amice. - Obserwujemy, co Czesław robi w Pogoni, że na każdy mecz przygotowuje coś innego. Dawno nie pamiętam sytuacji, albo nawet w ogóle, by drużyna w fazie bronienia zostawiała czterech zawodników z przodu, a tak Pogoń zrobiła z Legią. Podobnych zagrań możemy sami się spodziewać. Jeśli ktoś niczym nie ryzykuje, może pozwolić sobie na dużą improwizację - ocenia Skorża.
W składzie "Kolejorza" na pewno zabraknie kontuzjowanych: Gergo Lovrencsicsa i Jasmina Buricia oraz pauzujących za kartki: Barrego Douglasa i Dariusza Formelli. Miejsce Bośniaka w bramce powinien zająć Maciej Gostomski, ale szkoleniowiec Lecha tego nie przesądza. - Nie podjęliśmy jeszcze decyzji, dziś wieczorem czeka nas taka rozmowa w sztabie. Maciej ma jednak duże szanse aby zagrać - mówi Skorża. Za Douglasa wystąpi albo Luis Henriquez albo Tamas Kadar.
Gotowy do gry z Pogonią ma być za to Szymon Pawłowski, który w dwóch poprzednich spotkaniach Lecha prezentował się znakomicie. - Dzisiaj normalnie trenował z drużyną, choć po zajęciach widziałem go na zabiegach u masażystów. Coś na pewno jeszcze mu dolega, ale jeśli jutro będzie normalnie ćwiczył, to powinien być gotowy do gry - przyznaje Skorża i zapewnia, że u niego w drużynie nie ma pewniaków do gry w pierwszym składzie. Z jednym wyjątkiem: - Poza naszym kapitanem Łukaszem Trałką - zaznacza Skorża.
Piłkarze Lecha rozpoczną swoje spotkanie o godz. 18, ok. 40 minut wcześniej powinien zakończyć się mecz goniącej "Kolejorza" Legii z krakowską Wisłą. Piłkarze będą znali wynik tej potyczki. - Nie unikniemy sytuacji, by się nie dowiedzieli. Zresztą jak zejdą z rozgrzewki, to będą mogli sami go sobie sprawdzić. Nie chciałbym tylko, aby w jakikolwiek sposób wpłynęło to na atmosferę. Wynik z Warszawy i tak niczego nie zmienia: musimy wygrać swój mecz. W Gdańsku potrafiliśmy poradzić sobie z wcześniejszym zwycięstwem Legii, teraz musimy zrobić to samo. Tylko zwycięstwa są właściwą drogą - ocenia trener Lecha.
Początek meczu Lech - Pogoń - w niedzielę o godz. 18.