Wygrana na lodowisku jednej z najsłabszych ekip ligi nie przyszła jednak "Huraganom" łatwo. Miejscowi prowadzili 1-0 i 3-1, m.in. dzięki dwóm trafieniom Alexa DeBrincata oraz bramce i asyście Patricka Kane'a. Za odrabianie strat w 33. minucie wziął się debiutujący w tym sezonie w NHL 19-letni Seth Jarvis, a w ostatniej odsłonie szalę na stronę gości przechylili Szwed Jesper Fast i Czech Martin Necas. "To był bardzo trudny mecz, ale najważniejsze, że chłopcy się nie poddali. Nie zawsze takie mecze kończą się pozytywnymi wynikami, ale walczyć trzeba. Tyle mogę powiedzieć" - skomentował szkoleniowiec Hurricanes Rod Brind'Amour, który jako zawodnik spędził na lodowiskach NHL 20 sezonów. Do wyrównania rekordu 10 kolejnych wygranych na otwarcie sezonu brakuje zespołowi z Raleigh jednej. Zadanie przed nim trudne, gdyż najbliższy mecz to wyjazdowa potyczka z mającymi drugi bilans w lidze - osiem zwycięstw i jedna przegrana (w dodatku po karnych) - Florida Panthers. "Nie będzie łatwo, to na pewno. Ale wiem też, że wszyscy czekają na ten pojedynek. Będzie się działo" - dodał Brind'Amour. Blackhawks są na przeciwnym biegunie ligowych zestawień. Mają tylko cztery punkty i gorszy pod tym względem jest tylko zespół Arizona Coyotes. "To kolejna gorzka lekcja w tych rozgrywkach. Czas wreszcie jednak przestać dostawać nauczki, a odpowiednio zareagować, zmienić coś w grze, by zacząć wygrywać. Także takie spotkania jak to" - przyznał trener "Czarnych Jastrzębi" Jeremy Colliton. Tempa nie zwalniają również Edmonton Oilers. Ósmą wygraną w sezonie odnotowali pokonując Nashville Predators 5-2 i z 16 pkt są najlepsi w Konferencji Zachodniej. Dwa gole dla gospodarzy zdobył Niemiec Leon Draisaitl i z 20 punktami w klasyfikacji kanadyjskiej jest najskuteczniejszym zawodnikiem rozgrywek. Punkt mniej ma jego klubowy kolega Connor McDavid, który w środę zaliczył dwie asysty. pp/