NBA: Wizards lepsi od Miami, 12 punktów Gortata
Koszykarze Washington Wizards z Marcinem Gortatem w składzie pokonali w środę u siebie aktualnego mistrza ligi NBA Miami Heat 114:97. To ich druga wygrana z rzędu. Polak zdobył 12 punktów i miał dziewięć zbiórek.

"Czarodzieje" przerwali tym samym serię słabych występów na własnym parkiecie (przegrali tu siedem z ośmiu poprzednich spotkań) i zrewanżowali się rywalom za porażkę 93:103 na Florydzie 3 listopada.
Dla obrońców tytułu była to natomiast trzecia kolejna przegrana, co ostatni raz w sezonie regularnym zdarzyło im się między 10 a 13 stycznia 2012 roku.
Gospodarze w niesamowitym stylu rozpoczęli mecz w hali Verizon Center w Waszyngtonie, który po raz pierwszy w tym sezonie oglądał komplet 20356 widzów. Pierwszą kwartę wygrali aż 43:18. Drużyna z Miami, która przez sześć i pół minuty nie zdobyła punktu, tracąc 20, jeszcze nigdy w swej historii nie przegrała tak wysoko inauguracyjnego fragmentu. Wizards wyszli do gry z olbrzymią energią, znakomicie bronili i trafiali z niespotykaną 77-procentową skutecznością, nie myląc się z dystansu i popełniając przy tym tylko dwie straty.
W drugiej kwarcie jeszcze powiększyli przewagę do 34 punktów (64:30). Od tego momentu prowadzeni przez najlepszego koszykarza ligi LeBrona Jamesa faworyci rozgrywek rozpoczęli odrabianie strat.
Zdesperowany trener mistrzów Erik Spoelstra wprowadził nawet na parkiet środkowego Grega Odena, który po długotrwałym leczeniu różnych kontuzji dopiero co znalazł się na ławce rezerwowych. Grający pierwszy raz od ponad czterech lat środkowy, numer 1 draftu 2007, miał swój udział w tej pogoni, zdobywając sześć punktów przy stuprocentowej skuteczności. Czterominutowy fragment gry przed przerwą Heat wygrali 18:5 i do szatni schodzili, przy prowadzeniu rywali 69:48.
Po zmianie stron zdołali zmniejszyć straty do dziewięciu punktów. Po trzech kwartach było 86:77 dla gospodarzy, którzy nie byli już tak skuteczni i częściej popełniali straty. Podobną różnicę tablica pokazywała na początku czwartej kwarty (92:83 na 9.19 min przed końcem spotkania), ale na zniwelowanie strat nie pozwolili gościom seryjnie trafiający w decydującym fragmencie John Wall i jego partnerzy.
Rozgrywający Wizards zdobył 25 pkt (14 w czwartej kwarcie) i miał dziewięć asyst. Oprócz niego jeszcze sześciu graczy stołecznego zespołu, który miał w tym spotkaniu rekordową w sezonie 55-procentową skuteczność, zanotowało dwucyfrowe zdobycze punktowe: najwięcej - po 19 - Brazylijczyk Nene (również dziewięć asyst) i Bradley Beal, a Trevor Booker 13 i 11 zb. (jedyne w meczu tzw. double-double).
Wśród pokonanych wyróżnili się Chris Bosh - 26 pkt, James - 25, 8 zb., 7 asyst, ale i 4 straty oraz Norris Cole - 15.
Gortatowi do osiągnięcia dwucyfrowych statystyk w dwóch elementach gry zabrakło jednej zbiórki. Przebywał na parkiecie 31 minut, trafił sześć z 11 rzutów za dwa punkty, zebrał sześć piłek w ataku i trzy w obronie, miał także trzy bloki, stratę, dwa faule, raz został zablokowany przez rywala.
Reprezentant Polski szczególnie efektywny był w pierwszej kwarcie, którą rozpoczął punktami z kontrataku, a w sumie zdobył osiem, myląc się tylko przy jednej próbie rzutu. W tym czasie zablokował też Bosha i Cole'a. Potem miał okres słabszej gry, kiedy nie trafił czterech kolejnych rzutów, pozwalał zdobywać punkty Boshowi i podał piłkę wprost w ręce rywala (była to jego 400. strata w karierze).
Przełamał się pod koniec trzeciej kwarty, zdobywając w ważnych momentach punkty, które nie pozwoliły zbliżyć się rywalom. Ostatnie 12 minut łodzianin przesiedział na ławce, wobec znakomitej postawy jego zmiennika Bookera.
Gortat może mieć jednak satysfakcję, że w tym popisowym spotkaniu jego zespołu przekroczył granicę 3500 punktów, uzyskanych w sezonie regularnym ligi NBA. Ma ich teraz 3505.
Wizards z bilansem 18 wygranych i 19 porażek, zajmują piątą lokatę w Konferencji Wschodniej, Heat (27-11) są na drugim miejscu, za Indiana Pacers (30-7).
Meczem z Miami "Czarodzieje" rozpoczęli serię pięciu spotkań we własnej hali. W piątek ich rywalami będą sąsiedzi w tabeli Chicago Bulls (18-19), z którymi wygrali w poniedziałek na wyjeździe, w sobotę zagrają z Detroit Pistons (16-22), w poniedziałek z Philadelphia 76ers (13-25) i w środę z Boston Celtics (14-26).
Wyniki środowych meczów:
Boston Celtics - Toronto Raptors 88:83
Golden State Warriors - Denver Nuggets 116:123
Los Angeles Clippers - Dallas Mavericks 129:127
Milwaukee Bucks - Memphis Grizzlies 77:82
Minnesota Timberwolves - Sacramento Kings 108:111
New Orleans Hornets - Houston Rockets 100:103
Orlando Magic - Chicago Bulls 125:128 po dogr.
Philadelphia 76ers - Charlotte Bobcats 95:92
Phoenix Suns - Los Angeles Lakers 121:114
Portland Trail Blazers - Cleveland Cavaliers 108:96
San Antonio Spurs - Utah Jazz 109:105
Washington Wizards - Miami Heat 114:97
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje