To siódme kolejne zwycięstwo zespołu z Teksasu, który legitymuje się obecnie najdłuższą serią wygranych w lidze. Przyszło ono jednak w dość szczęśliwych okolicznościach. "Czarodziejom" nie udał się rewanż na porażkę 107:114, jakiej doznali 11 stycznia we własnej hali. Cztery sekundy przed końcem spotkania w hali Toyota Center Rockets przegrywali 110:112, ale rozpoczynali akcję zza linii bocznej na połowie rywali. Najlepszy w tym meczu strzelec Wizards Trevor Ariza sfaulował jednak czołowego snajpera gospodarzy Jamesa Hardena zanim piłka została wprowadzona do gry. Oznaczało to rzut wolny dla rywali, który wykorzystał bezbłędny w tego typu próbach (16/16) sam poszkodowany. Było 111:112 i ponownie piłkę mieli gospodarze. Podanie otrzymał Harden, dostał się pod kosz i mimo asysty obrońców trafił na 0,7 s przed końcową syreną (113:112). Po czasie wziętym przez trenera gości Randy'ego Wittmana, rzut ostatniej szansy Francuza Kevina Seraphina był niecelny. Wcześniej zespół z Waszyngtonu w niewiarygodny sposób odrabiał straty. W pierwszej kwarcie przegrywał 12 punktami (5:17), by w połowie drugiej wyjść na prowadzenie (43:42). Z kolei na trzy i pół minuty przed końcem trzeciej odsłony było już nawet 89:70 dla gospodarzy i wtedy goście zanotowali niesamowity okres gry. Ariza trafił pięć kolejnych rzutów za trzy punkty, a w całym spotkaniu miał 10 celnych prób z dystansu, ustanawiając rekord kariery. Gortat dołożył w tym czasie m.in. dwa punkty i dwa bloki na Dwighcie Howardzie i tureckim środkowym Amerze Asiku, a Wall celną "trójkę" i po trzech kwartach było tylko 93:90 dla Rockets. Na pierwsze po przerwie prowadzenie (110:108) Wizards wyszli na 2.21 przed końcem spotkania, po trzypunktowej akcji Walla (rzut z faulem plus wolny). W dramatycznej końcówce nie udało się jednak utrzymać korzystnego wyniku. Najlepszymi zawodnikami ekipy trenera Kevina McHale'a byli gracze, którzy wystąpią w niedzielnym Meczu Gwiazd w Nowym Orleanie: Harden - 35 pkt i Howard - 24 i 16 zbiórek. Chandler Parsons dodał 18 pkt i 12 zbiórek, Jeremy Lin - 16 pkt, a znany z występów w polskiej ekstraklasie Litwin Donatas Motiejunas - 11. W drużynie Wizards życiowy mecz rozegrał Ariza - 32 pkt (10/14 za trzy) i 11 zbiórek, a wspierali go Brazylijczyk Nene - 21 pkt, Bradley Beal - 20 oraz kolejny uczestnik All Star Wekeend Wall - 19 i 14 asyst. Gortat grał prawie 28 minut. Trafił trzy z siedmiu rzutów z gry, spudłował jedyny wolny. Miał także sześć zbiórek w obronie i dwie w ataku, asystę, przechwyt, stratę i dwa bloki. W obronie nie radził sobie z Howardem, swoim mentorem z czasów wspólnej gry w Orlando Magic, chociaż w drugiej połowie rywal już tak nie dominował pod tablicami. Właśnie po szóstym faulu na środkowym rywali Polak musiał opuścić boisko 3.36 przed ostatnią syreną (było wtedy 105:103 dla Houston). Zdarzyło mu się to dopiero czwarty raz w 409 występach w NBA. Poprzednio nie dokończył meczu 3 kwietnia 2012, jeszcze w barwach Phoenix Suns. W środę z powodu sześciu fauli opuścili boisko także Nene i Ariza. Wizards z dorobkiem 25 zwycięstw i 27 porażek zajmują szóstą pozycję w Konferencji Wschodniej. Rockets (36-17) są na piątym miejscu na Zachodzie. Kolejny mecz "Czarodzieje" rozegrają po przerwie na Weekend Gwiazd (14-16 lutego w Nowym Orleanie). We wtorek zmierzą się w Waszyngtonie z Toronto Raptors (28-24), trzecią drużyną swojej konferencji. Wyniki środowych meczów sezonu regularnego ligi koszykówki NBA: Indiana Pacers - Dallas Mavericks 73:81 Orlando Magic - Memphis Grizzlies 81:86 Toronto Raptors - Atlanta Hawks 104:83 Boston Celtics - San Antonio Spurs 92:104 Brooklyn Nets - Charlotte Bobcats 105:89 Detroit Pistons - Cleveland Cavaliers 89:93 New York Knicks - Sacramento Kings 101:106 (po dogrywce) Houston Rockets - Washington Wizards 113:112 Milwaukee Bucks - New Orleans Hornets 98:102 Minnesota Timberwolves - Denver Nuggets 117:90 Utah Jazz - Philadelphia 76ers 105:100 Golden State Warriors - Miami Heat 110:111 Los Angeles Clippers - Portland Trail Blazers 122:117