Thompson od początku meczu prezentował się rewelacyjnie. 29-letni strzelec trafiał niemal z każdej pozycji (30 punktów, 8/12 z gry, 10/10 z wolnych), a zatrzymała go dopiero kontuzja. Doznał jej przy lądowaniu po ataku na kosz, gdy do końca trzeciej kwarty pozostawało 2.22 min. Po dłuższej chwili podniósł się i udał do szatni. Zawrócił jednak, aby wykonać rzuty wolne, bo w akcji tej został sfaulowany przez Danny'ego Greena. Gdyby nie oddał rzutów, to nie mógłby wrócić do gry, nawet jeśli poczułby się lepiej. Po ich trafieniu Thompson ponownie opuścił boisko i na parkiecie już się nie pojawił. Później kamery pokazały jak wychodzi z hali opierając się na kulach. Okazało się, że w lewym kolanie zerwał więzadło krzyżowe przednie. Zwykle powrót do zdrowia po takim urazie zajmuje od dziewięciu do 12 miesięcy. Ostatnim zawodnikiem w NBA, który doznał takiej kontuzji był w lutym 2018 roku Kristaps Porzingis. Łotysz w sezonie 2018/19 nie pojawił się na parkiecie. Warriors w poniedziałek stracili inną gwiazdę - Kevina Duranta. On zerwał ścięgno Achillesa i również może nie zagrać przez rok. Warriors w finale grali po raz piąty z rzędu, co nie udało się żadnej ekipie od pamiętnej passy Boston Celtics, którzy o mistrzostwo walczyli przez kolejnych 10 lat (1957-1966). W czterech poprzednich "Wojownicy" zawsze stawali naprzeciw Cleveland Cavaliers. Górą byli w 2015, 2017 i 2018 roku. Raptors w NBA występują od 1995 roku, a do finału udało im się dotrzeć po raz pierwszy. W rywalizacji do czterech zwycięstw triumfowali 4-2.