Starcie Sowińskiego z niebezpiecznym Kleberem Koike Erbstem było jednym z najciekawszych pojedynków na sobotniej gali w krakowskiej Tauron Arenie. Japończyk od początku robił wszystko, aby sprowadzić walkę do parteru, ale popularny "Kornik" nie dawał się zaskoczyć. Polak zachęcał mocnego w zapasach przeciwnika do tego, aby powstał i toczył pojedynek w stójce. Długo wszystko szło po myśli Sowińskiego, ale w końcówce drugiej rundy Koike Erbst założył w ładnym stylu dźwignię na głowę Polaka i zaczął go dusić! Twarz "Kornika" robiła się purpurowa, a fani w krakowskiej arenie wstrzymywali oddech. Sowiński jednak wyciągnął z żelaznego uścisku dłoń, uniósł w górę kciuk i pokazał, że wszystko w porządku, a chwilę potem runda dobiegła końca. Trzecia runda to już pokaz dobrej walki w stójce w wykonaniu "Kornika". Polak punktował Japończyka ładnymi akcjami, po których ręce same składały się do oklasków. Sędziowie jednogłośnie punktowali zwycięstwo Sowińskiego. "Kornik" zdobył tym samym pas mistrzowski KSW w wadze piórkowej. To historyczne wydarzenie, bo federacja dopiero po raz pierwszy zorganizowała mistrzowski pojedynek w tej kategorii. Wkrótce po walce rozmawialiśmy z Sowińskim w strefie dla dziennikarzy. "Czy to była moja najlepsza walka? Nie. Myślę, że najlepsza walka wciąż jest przede mną" - powiedział. "Gdyby nie wspaniały doping kibiców, przegrałbym ten pojedynek, bo Kleber dusił mnie naprawdę mocno i zacząłem tracić powietrze" - dodał popularny "Kornik". Autor: Bartosz Barnaś