Polski mistrz wraca do oktagonu. Walka jeszcze przed końcem roku
Freak-fighty przyciągają w Polsce coraz więcej celebrytów oraz profesjonalnych sportowców. W oktagonie swoich sił próbowali już m.in. siatkarz Zbigniew Bartman, piłkarze Tomasz Hajto oraz Piotr Świerczewski, a także tyczkarz Piotr Lisek. Teraz rekordzista Polski w skoku o tyczce zdecydował się na głośny powrót. Nie wystąpi jednak na gali organizowanej przez Fame MMA.

Piotr Lisek od lat należy do absolutnej czołówki światowego skoku o tyczce. Medalista mistrzostw świata i Europy, rekordzista Polski i jeden z nielicznych zawodników, którzy pokonali poprzeczkę zawieszoną na wysokości 6 metrów, zbudował sobie pozycję sportowca charyzmatycznego, pracowitego i niebojącego się wyzwań. Na swoim koncie ma aż dziesięć medali imprez międzynarodowych, a mimo wymagającej kariery lekkoatletycznej wciąż poszukuje sposobów na przełamywanie rutyny i rozwój w innych dziedzinach. Jak sam podkreśla, skok o tyczce pozostaje jego priorytetem, zwłaszcza w kontekście zbliżających się halowych mistrzostw świata w Toruniu, jednak od pewnego czasu jego sportowe życie wykracza daleko poza stadion.
Piotr Lisek wraca do klatki. Zawalczy w KSW
To właśnie ta ciekawość doprowadziła go we wrześniu 2023 roku do nietypowego wyzwania - debiutu w MMA. Na gali Fame MMA pokonał Dariusza Kaźmierczuka, znanego jako "Daro Lew". Mimo że pojedynek wygrał, Lisek szybko zrozumiał, że freak-fighty nie są miejscem, w którym czuje się najlepiej. "Myślałem, że będzie bardziej śmiesznie, a było niefajnie. Ta formuła mi nie leży" - przyznał później. Z tego powodu pojawiające się plotki o jego powrocie długo pozostawały tylko plotkami. On sam trenował dalej - głównie tyczkę, ale równolegle także elementy sportów walki, traktując je jako odskocznię i sposób na przewietrzenie głowy.
Teraz jednak szykuje się na coś znacznie poważniejszego. Po miesiącach domysłów ogłoszono, że Piotr Lisek wraca do oktagonu - tym razem w formule stricte sportowej. Będzie jedną z gwiazd gali KSW 113 w Łodzi, gdzie 20 grudnia zmierzy się z Adamem "AJ" Josefem, twórcą internetowym propagującym zdrowy tryb życia.
Sam Lisek nie ukrywa ekscytacji, przyznaje jednak, że obok radości pojawia się naturalna obawa, a najbardziej… reakcja mamy przy świątecznym stole. "Żona jest tak samo crazy, jak ja, więc wspiera mnie w 100%. Bardziej boję się reakcji mamy, która może patrzeć na mnie spod byka przy świątecznym stole. Ale ci, którzy mnie znają, wiedzą, że ze mną nigdy nie jest nudno" - stwierdził w rozmowie z "Faktem".











