W tym sezonie płocczanie wygrali tylko pięć spotkań, z czego jedno na wiosnę (z Cracovią 3-2). Potrafili pokonać m.in. prowadzącą w tabeli Lechię Gdańsk (1-0), zwyciężyć Legię Warszawa na jej stadionie 4-1, ale i przegrać po 0-4 z Pogonią w Szczecinie i Górnikiem Zabrze przed własną publicznością. Przed przerwą na mecze reprezentacji w eliminacjach Euro 2020 "Nafciarze" ulegli u siebie Pogoni 0-2 i z 24 pkt "umocnili się" na przedostatniej pozycji w tabeli. - Słabo nie gramy. Z wyjątkiem kilku nieudanych spotkań, w tym roku praktycznie tylko z Miedzią w Legnicy, prezentujemy przyzwoity poziom. A jednak z wielu stron słyszymy, że już spadliśmy z ekstraklasy. Nie zgadzamy się z tym. Do rozegrania są jeszcze cztery mecze w rundzie zasadniczej i siedem w dodatkowej. Wszystko się jeszcze może zdarzyć - zaznaczył Kruszewski. Jak przyznał, 24 punkty, które są na koncie Wisły, to "mało, a nawet bardzo mało", a z klubowych szacunków wynika, że aby się uchronić przed spadkiem, trzeba mieć co najmniej 41, może 42. - W 11 spotkaniach są do zdobycia 33 punkty, więc wszystko przed nami. Nie jesteśmy tak butni, by mówić, że wygramy wszystkie pozostałe mecze, ale na pewno będziemy się mocno starać - zapewnił. Poprzednie rozgrywki Wisła zakończyła na piątym miejscu, była o krok od awansu do europejskich pucharów. Tuż przed rozpoczęciem nowego sezonu zespół opuścił jednak trener Jerzy Brzęczek, który został selekcjonerem kadry narodowej, a Wisła w trybie pilnym musiała szukać nowego szkoleniowca. Wybór padł na Dariusza Dźwigałę, który prowadził drużynę tylko przez 11 kolejek, za to odniósł dwa ważne zwycięstwa - nad Legią i Lechią. Po porażce 0-4 z Pogonią w Szczecinie czara goryczy się przelała i klub zatrudnił Kibu Vicunę. Pod wodzą Hiszpana Wisła odniosła trzy zwycięstwa, pięć razy zremisowała i doznała siedmiu porażek. Taki bilans plus lepsze wyniki innych zespołów z dołu tabeli sprawiły, że znalazła się w strefie spadkowej. - Nie winimy trenera, bo na spadek na przedostatnią pozycję złożyło się wiele czynników. Nie wchodząc w szczegóły mogę powiedzieć, że nie mieliśmy szczęścia. Ale podkreślę raz jeszcze, że jeszcze nie spadliśmy, choć wiele osób już nas na to skazało. Walczymy. Kilka dni przerwy w rozgrywkach da nam oddech, a 29 marca wracamy do gry o punkty. Zaczynamy od pojedynku z dobrze się spisującym Zagłębiem Lubin - przypomniał szef klubu. Krótką ligową przerwę piłkarze Wisły spędzą w Płocku. W zajęciach nie uczestniczą: powołany do kadry Gruzji Giorgi Merebaszwili i 18-letni Justinas Marazas, który otrzymał nominację do seniorskiej reprezentacji Litwy. Nie trenuje też z zespołem Cezary Stefańczyk, który po "naruszeniu nietykalności osobistej sędziego" w trakcie meczu z Cracovią został zawieszony na pół roku. Za to do zajęć z zespołem wrócił Mateusz Szwoch, który po reprezentacyjnej przerwie prawdopodobnie będzie już do dyspozycji trenera. Zawodnik ten doznał zerwania więzadeł krzyżowych we wrześniu 2018 roku podczas towarzyskiego meczu z Arką Gdynia. - Na przerwę nie zaplanowaliśmy żadnego wyjazdu, nawet meczu kontrolnego, bo nie było chętnych. Rozgrywamy tylko mecze wewnętrzne, także z drugą drużyną, która wznawia w niedzielę rozgrywki IV ligi. W piątek odbędą się testy medyczne, a weekend zawodnicy będą mieli wolny. Od poniedziałku wracamy na boisko, by w piątek zacząć skuteczną walkę o miejsce w Ekstraklasie na kolejny sezon - podsumował Kruszewski. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Lotto Ekstraklasy