Ukraińscy siatkarze sprawili problem faworytom. Skończyło się nokautem
Po raz trzeci w tym sezonie ZAKSA Kędzierzyn-Koźle skończyła spotkanie PlusLigi dopiero po tie-breaku. Zespół trzykrotnych zwycięzców Ligi Mistrzów w tym sezonie marzy o poprawie piątego miejsca z poprzedniego sezonu, ale początek rozgrywek ma trudny. Tym razem w Kędzierzynie-Koźlu z dobrej strony pokazali się siatkarze Barkom Każany Lwów, którzy w tej fazie sezonu potrafią zaskoczyć nawet faworyzowanych rywali.

Lwowianie przyjechali do Kędzierzyna-Koźla po sensacyjnym zwycięstwie z PGE Projektem Warszawa. Zespół skazywany przed sezonem na walkę o utrzymanie był po tym meczu w czołowej ósemce PlusLigi.
Tymczasem ZAKSA Kędzierzyn-Koźle rozpoczęła ligę od trzech porażek. Co prawda z mocnymi zespołami, ale jednak był to wynik rozczarowujący. Dopiero przed tygodniem ograła JSW Jastrzębski Węgiel i nieco poprawiła swoją sytuację. Pierwszy set meczu z Barkomem Każany przebiegał jednak po myśli kędzierzynian.
Gospodarze sobotniego spotkania prowadzili początkowo z rywalami z Ukrainy wyrównaną walkę, a nawet przegrywali 12:14. Tyle że po chwili w jednym ustawieniu kędzierzynianie wygrali aż siedem akcji. Pomogły zagrywki Szymona Jakubiszaka i bloki, w których ważną rolę odgrywał Karol Urbanowicz. Rozgrywający Quinn Isaacson dość równo obdzielał piłkami swoich kolegów, a ZAKSA wygrała 25:19.
Siatkówka. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zaczęła świetnie. A potem Barkom Każany Lwów znów zaskoczył
Drugą partię kędzierzynianie także zaczęli udanie. Objęli prowadzenie 7:4, kiedy ponownie punkt zdobyli blokiem. U rywali problemy miał przyjmujący Ilja Kowaliow, a kiedy przewaga gospodarzy wzrosła do czterech punktów, trener Barkomu zdecydował się na zmianę rozgrywającego. Lukasa Kampę zastąpił Yamato Nakano.
I po stronie gospodarzy zaczął szwankować atak. Rafał Szymura się pomylił, Igor Grobelny nadział na blok, a ZAKSA przegrywała 14:15. Trener Andrea Giani poprosił o przerwę, ale seria rywali trwała i po chwili mieli cztery punkty zapasu. Świetnie serwował Wasyl Tupczij, swoje zrobił środkowy Mousse Gueye, i lwowianie zwyciężyli 25:21.
ZAKSA podniosła się w trzeciej partii. I to od pierwszych akcji. Przypomniał o sobie Kamil Rychlicki, debiutujący w PlusLidze mistrz świata, wyróżniająca się postać kędzierzynian w pierwszych kolejkach. Po jego asie serwisowym gospodarze prowadzili 5:1 i tę przewagę utrzymali przez całą partię. W szczytowym momencie wygrywali aż 10 punktami. Kędzierzynianie dominowali w ofensywie, pięć punktów zdobył Grobelny, a ZAKSA rozbiła Barkom 25:15.
PlusLiga. Tie-break w meczu ZAKS-y. A w nim siatkarski nokaut
Czwarta partia to jednak kolejny zwrot akcji. Goście zaczęli lepiej zagrywać, asem serwisowym popisał się Ilja Kowaliow. Przewaga rosła, Giani poprosił o przerwę przy stanie 8:14, po chwili wprowadził na boisko przyjmującego Jakuba Szymańskiego.
Z czasem na boisko wrócił Grobelny, ale Barkom Każany utrzymywał pięć, sześć punktów zapasu. Tak było niemal do końca, gdy ZAKSA podreperowała wynik. Dogonić rywali jednak nie zdołała, przegrała 23:25 i sędzia zarządził tie-break.
W piątym secie szybko uciekła ZAKSA. Gospodarze prowadzili 4:1, zdobywając m.in. punkt blokiem. Na libero kędzierzynian pozostał wprowadzony w czwartym secie Bartosz Fijałek, który zastąpił Mateusza Czunkiewicza.
W grze drużyny Gianiego w piątym secie wszystko układało się dobrze i dalsze zmiany nie były potrzebne. Prowadzenie ZAKS-y wzrosło do sześciu punktów i w tym momencie gra lwowian zupełnie się załamała. Tie-break zakończył się siatkarskim nokautem 15:6, a statuetka dla MVP trafiła do Jakubiszaka.












