Wisła Kraków. Marcin Baszczyński: Wisła znalazła nowego inwestora
Gdy w miniony czwartek z zainwestowania w zadłużoną po uszy Wisłę wycofali się krakowscy biznesmeni, na czele z Wojciechem Kwietniem i Wiesławem Włodarskim, wydawało się, że nic nie uratuje zasłużonego klubu przed bankructwem. Tymczasem pojawi się mocny promyk nadziei!

Świetne wieści dla piłkarzy i fanów "Białej Gwiazdy" ma jej były zawodnik Marcin Baszczyński:
- Mam pozytywne informacje dla Wisły. Być może już jutro rano dowiemy się, że Wisła znalazła nowego inwestora. Dokumenty w tej sprawie mogą być podpisane wkrótce, nawet nie wiem, czy już nie zostały podpisane - powiedział "Baszczu" w jednym z programów telewizyjnych.
- Znalazł się ktoś taki, kto zna problemy klubu, dostał informacje, że ich jest bardzo dużo, a i tak chce się podjąć tego trudnego zadania i chce do tej skarbonki wrzucić - podkreśla Baszczyński, który w Wiśle grał w latach 2000-2009.
Były dyrektor sportowy Brukt-Betu Termaliki uważa, że i tak za szukanie nowego właściciela Wisła wzięła się późno.
- Ostatnim sygnałem, że już wcześniej powinna szukać inwestora była sytuacja z odejściem Carlitosa. Wisła nie była w stanie go zatrzymać. Dla mnie to był ostatni dzwonek, sygnał, że tam się dzieje coś niedobrego - nie kryje Baszczyński.
Głos wewnętrzny Krakowa mówi jednoznacznie: miastu jest nie po drodze z ludźmi, którzy teraz kierują Wisłą. Gdy Towarzystwo Sportowe przejęło Wisłę SA to mi się wydawało, że skoro do klubu wchodzą kibice emocjonalnie, sercem związani z klubem, to będą mieli pełną kontrolę i zapanują nad tą trudną sytuacją i nie dopuszczą do tego, co się stało. Okazało się jednak, że to poszło w drugą stronę, pojawiła się niegospodarność - kręcił głową Baszczyński.
Długi Wisły sięgają 40 mln zł, a do końca marca klub musi spłacić 14 mln zł, jeśli chce otrzymać licencję na nowy sezon. W najgorszej sytuacji są piłkarze, których zdecydowana większość nie otrzymuje pensji od lipca.
MiKi








