Krakowianie nie wykaraskali się jeszcze z kłopotów kadrowych. Po przejściu koronawirusa do kadry nie wrócili jeszcze Jakub Błaszczykowski i Gieorgij Żukow. Poza kadrą na mecz ze Stalą znaleźli się też: Adi Mehremić, David Niepsuj, Łukasz Burliga, Nikola Kuveljić, Rafał Janicki i Stefan Savić. Mimo tego Artur Skowronek miał na placu gry wreszcie napastnika z prawdziwego zdarzenia - Felicio Brown-Forbesa, stopera co się zowie - Michala Frydrycha, który zresztą zainicjował festiwal strzelecki w Mielcu. "Biała Gwiazda" wygrała po 90 dniach przerwy i awansowała na 10 miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. - Staraliśmy się nie myśleć o tym, że tak długo czekamy na zwycięstwo, ale w podświadomości to nam ciążyło. W końcu doczekaliśmy się zwycięstwa i to odniesionego w fajnym stylu. Obyśmy teraz zapoczątkowali nową serię - zwycięstw. Oczywiście to zwycięstwo powinno nam dać kopa - powiedział w Canal+Sport obrońca krakowian Maciej Sadlok. Doświadczony defensor nie mógł pominąć tematu pandemii, która paraliżuje życie na całym świecie, dotyka także sportu. - Na niektóre sytuacje na świecie, jak pandemia, nie mamy wpływu, ale robimy wszystko, aby nas to wzmacniało mentalnie. Fajnie, że cała drużyna pokazała się z dobrej strony w Mielcu, była głodna sukcesu. Sami wiemy, co znaczy stracić parę bramek w meczu. Teraz to my ich kilka strzeliliśmy - cieszył się. Nominalnie Maciej jest lewym obrońcą, w niedzielę wystąpił jednak na pozycji stopera, bok obrony obsadził bowiem Dawid Abramowicz, którego daleki wyrzut z autu dał "Białej Gwieździe" bramkę na 0-1. - Czy będę starał się wygryźć z lewej obrony Dawida? Decyzje podejmuje trener, on tutaj rządzi. Nie jest mi obca pozycja stopera, ja się na niej dobrze czuję - podkreśla Maciej Sadlok. MiKi