"Dwa dni przed startem nabawiłem się kontuzji pleców, ale na macie czułem się bardzo dobrze. Niestety, ewidentnie "wycyckali" mnie sędziowie. Jestem wściekły" - powiedział 30-letni Wojnarowicz, który w japońskich zawodach zajął siódme miejsce. Brązowy medalista mistrzostw Europy rozpoczął turniej w wielkim stylu - pokonał mistrza olimpijskiego z Aten oraz dwukrotnego złotego medalistę MŚ Japończyka Keiji Suzukiego (ippon). Później okazał się lepszy od Rumuna Vladuta Simionescu (waza-ari). W pojedynku, którego stawką był awans do ćwierćfinału, minimalnie przegrał z Bataille. Francuz otrzymał punkty tylko za yuko (najniżej punktowana technika). "Walczyłem dobrze, atakowałem i... dostawałem kary. Rywal nic nie robił, całą walkę "wisiał" na jednostronnym uchwycie, za który to on powinien otrzymywać kary shido. Wydaje mi się, że połowa sędziów oceniających potyczki w Tokio nigdy nie miała dżudogi na plecach" - dodał Wojnarowicz. W poniedziałek potężnie zbudowany zawodnik (197 cm, 158 kg) będzie rywalizował w kategorii open.