- Wszystko rozstrzygnie się na lodzie. Mistrzem będzie ten, kto będzie w wyższej formie, zachowa więcej sił, bo mamy już w nogach niemało meczów - podkreśla czołowy obrońca tyszan. ComArch/Cracovia ma komfort, bo odpoczywała przed finałem ponad tydzień. GKS tylko dwa dni. - Nie wiem na pewno, ale pierwszy termin finału ustalono na poniedziałek może specjalnie, żeby zmniejszyć nasze szanse. Nie będziemy jednak marudzić, tylko zawalczymy. Dobrze, że pierwszy mecz gramy w Krakowie. To na gospodarzach będzie spoczywała większa presja. Oni muszą wygrać, a my możemy - opowiada czeski defensor. Jakesz liczy na wsparcie Robina Bacula, którego brakowało w ostatnim meczu półfinałowym. - Jeszcze rano był z nami, ale później gorączka wzrosła mu do 39 stopni. Trenerzy uznali, że nie ma sensu ryzykować wstawiania go do składu. Robin musi zachować siły na finał - dodaje. ComArch/Cracovia - GKS Tychy w poniedziałek o godz. 19 (ul. Siedleckiego 7 oraz w INTERIA.PL)