Kwalifikacje do Grand Prix Monako nie bez powodu uznawane są jako jedne z najważniejszych w kalendarzu. Niemal pewne jest, że ich triumfator zwycięży w niedzielnym wyścigu, ponieważ przy obecnym kształcie maszyn, wąskim i krętym torze, wyprzedzanie na takim obiekcie zwyczajnie graniczy z cudem. Doskonałym na to dowodem jest rok 2018, kiedy Daniel Ricciardo zdołał dojechać na pierwszym miejscu do mety pomimo tego, iż miał do dyspozycji zaledwie sześć z ośmiu biegów. Do dzisiejszej sesji nerwowo wyczekiwał obozy Ferrari i Red Bulla. Raz, że wszystko miało rozstrzygnąć się między nimi. Dwa, że pod lupą sędziów znaleźli się Carlos Sainz oraz Sergio Perez za spowalnianie innych samochodów w trzecim treningu. Na ich szczęście skończyło się tylko na pogrożeniu palcem. Jakiekolwiek cofnięcie na polach startowych w Monako zrujnowałoby im bowiem cały wyścig. Absurdalna czerwona flaga Show w pierwszej części kwalifikacji zdecydowanie skradli sędziowie, którzy niesamowicie utrudnili życie kierowcom decydując się na wywieszenie czerwonej flagi po drobnym kontakcie Yukiego Tsunody z jedną z barierek. Japończyk nawet nie musiał zatrzymywać swojego auta i bez większych problemów zjechał do mechaników, więc decyzja ta była co najmniej dziwna. Owszem, do końca czasu zostały co prawda nieco ponad dwie minuty, ale tłok jaki zrobił się na torze okazał się wręcz niewyobrażalny. W takich warunkach piekielnie ciężko było wykręcić rewelacyjne wyniki. Ba, niektórzy nawet nie zdążyli rozpocząć szybkiego kółka. Efekt? Kilka niespodzianek, w tym odpadnięcie Pierre’a Gasly’ego. Poza Francuzem z kibicami pożegnali się również Alex Albon, Lance Stroll, Nicholas Latifi oraz Zhou Guanyu. Daniel Ricciardo znów zawiódł W Q2 niemiłosierne męki znów przeżywał Daniel Ricciardo. Australijczyk wczoraj rozbił bolid, a dziś musiał drżeć o awans do decydującej części czasówki. I summa summarum go nie wywalczył. Gdy do tego dodamy jeszcze złą atmosferę panującą w ekipie, to zwyczajnie nie chcielibyśmy być w skórze sympatycznego 32-latka. Z kronikarskiego obowiązku dodamy, iż poza zawodnikiem z Perth szybciej niż czołowa dziesiątka w cywilne stroje przebrali się Yuki Tsunoda, Valtteri Bottas, Kevin Magnussen i Mick Schumacher. Na półmetku na chwilę ciepło zrobiło się również w Ferrari. Charles Leclerc prawdopodobnie zagapił się lub nie został poinformowany przez zespół o nadchodzącym ważeniu. Monakijczyk przegapił zjazd i gdyby nie interwencja mechaników, którzy musieli dopchać samochód na początek alei serwisowej, to groziłyby mu srogie kary, łącznie z dyskwalifikacją. Błąd Pereza zakończył kwalifikacje O drobnej wpadce 24-latka jednak bardzo szybko zapomniano, ponieważ rozpoczął on batalię o pole position w najlepszy z możliwych sposobów, już na dzień dobry odstawiając oba Red Bulle na prawie 0,3 sekundy. W końcówce liczyliśmy na zacięte starcie i serię odpowiedzi ze strony innych zawodników. Niestety na pół minuty przed flagą w szachownicę kwalifikacje w spektakularny sposób zakończył Sergio Perez, obracając samochód w okolicach wjazdu do tunelu. Na domiar złego nie zdołał wyminąć go Carlos Sainz, który stanął w poprzek i całkowicie zablokował tor. Organizatorzy momentalnie zdecydowali więc o przerwaniu zmagań i zaliczeniu wyników. W pierwszej trójce poza Charlesem Leclerciem ostatecznie znaleźli się wcześniej wspomniani Sainz i Perez. Dopiero z czwartego pola w jutrzejszym wyścigu wystartuje Max Verstappen. Początek transmisji od 14:55 w Eleven Sports 1 i Polsat Box Go. Wyniki kwalifikacji do Grand Prix Monako: