Kibice polskiego kierowcy do dziś dokładnie pamiętają makabrę, która wydarzyła się na włoskich oseach, na z pozoru bezpiecznym odcinku drogi. Potworny pech Kubicy polegał na tym, że kierowany przez niego samochód uderzył w takie miejsce barierki ochronnej, iż ta złamała się w pół i od przodu przebiła cały samochód. Kubica okupił wypadek wieloma urazami, w tym bardzo skomplikowanymi obrażeniami prawej ręki, ale początkowo nie to było najgorsze, bo zagrożone było życie krakowianina. Po wielogodzinnej operacji nastąpił, zakończony powodzeniem, proces wybudzenia pokiereszowanego sportowca. Z kolei bez szwanku z wypadku wyszedł ówczesny pilot Kubicy, Jakub Gerber, ale poznaniak bardzo przeżył to, co się wydarzyło. Naszemu jedynakowi w Formule 1, który starty w rajdach traktował hobbystycznie, jako element treningu, w krytycznym momencie groziła nawet amputacja. Tego ostatecznie udało się uniknąć, ale i tak prawdopodobnie nikt - poza samym Kubicą i jego najbliższymi - nie miał nadziei na powrót Polaka do motorsportu. A jednak, dla jednych stał się cud, a dla drugich Kubica, dzięki swojej tytanicznej pracy, dokonał niemożliwego. Teraz okazuje się, że pełniący obecnie rolę kierowcy rezerwowego i rozwojowego w Williamsie Kubica, przed pamiętnych horrorem miał konkretny plan. Do szczęśliwego finału zabrakło godzin, o czym świadczą niespotykane wcześniej słowa Polaka, wypowiedziane w drugim odcinku oficjalnego podcastu Formuły 1, co jako pierwszy zauważył portal powrotroberta.pl. "To był ostatni rajd, który miałem przejechać w moim życiu, bo wiedziałem, że zespół, w którym będę jeździł w przyszłym roku, nie pozwoli mi na jazdę w rajdach. To były dziwne okoliczności. Został mi zaoferowany ten rajd, bo zespół, który mnie obsługiwał, czuł się winny za wiele usterek, które miałem w ich samochodach w poprzednich rajdach. Podczas testów w Walencji, we wtorek, gdy się obudziłem, pomyślałem, że nie chcę jechać w tym rajdzie. Zadzwoniłem do pewnego gościa, by mu to powiedzieć, ale on był tak podekscytowany organizacją wszystkiego, że nie chciałem mu odmawiać" - wyznał nasz 33-letni gwiazdor. "Szukałem czegoś poza F1, co sprawi, że będę lepszym kierowcą, czego nie robią inni kierowcy. Nadal uważam, że w 2010 roku zdobywałem więcej punktów w określonych sytuacjach niż zdobywałbym bez rajdów. (...) To prawda, że zapłaciłem wielką cenę i nadal ją płacę, ale to nie było tylko dla zabawy. Pragnienie stania się lepszym kierowcą była ogromne i rajdy je zaspokajały" - powiedział Kubica. AG