Miliony oligarchów krążące w rosyjskim futbolu to nie nowość, ale dopiero ostatniego lata tamtejszy klub zajął tak znaczące miejsce w transferowym podboju Europy. Więcej od sponsorowanego przez Gazprom Zenitu Sankt Petersburg na nowych piłkarzy wydało tylko Paris Saint Germain. Hitem stały się transfery Brazylijczyka Hulka i Belga Axela Witsela, na których Zenit przeznaczył ponad 100 mln dol. I od tej pory nie wygrał meczu. Piłkarze oburzeni, to nie Messi i Ronaldo Kiedy koledzy z Zenitu dowiedzieli się, że pensja Witsela będzie wynosić 2,5 mln euro rocznie, a Hulka nawet dwa razy więcej, pognali do prezesa. Pierwszy był tam Igor Denisow, kapitan reprezentacji Rosji wzburzony tym, że kolega z zespołu będzie zarabiał trzy razy więcej od niego. "Gdyby to były transfery Messiego, czy Ronaldo, oni są warci każdych pieniędzy, ale ci..." - powiedział Denisow rosyjskiej prasie. Klub przesunął pomocnika do rezerw, tak jak popierającego go Aleksandra Kierżakowa. Trener Luciano Spalletti był zszokowany, że tak doświadczeni gracze zdecydowali się zburzyć jedność szatni i zachować nieprofesjonalnie. Podobno jednak bunt w Zenicie jest powszechny i dotyczy większej grupy graczy uważających, że Witsel i Hulk dają drużynie na boisku za mało, by byli do tego stopnia hołubieni przy kasie. Czy kryzys uda się rozwiązać na tyle szybko, by klub nie stracił szans w Champions League i w wyścigu po tytuł mistrza Rosji? Czasu jest niewiele. Klęska 0-3 z Malagą na inaugurację LM stawia Zenit w trudnej sytuacji. W dwóch meczach ligowych obrońca tytułu zdobył zaledwie punkt. Awantura w Zenicie jest tylko przejaskrawionym odbiciem konfliktów istniejących w wielu klubach. Z rozsądnym ułożeniem siatki płac zmagają się wszyscy: od Lizbony, po Sankt Petersburg. Istnieje wiele teorii wyjaśniających głośnie słowa Cristiano Ronaldo "jestem smutny", najbardziej wiarygodna wydaje się związana z faktem, że jeden z dwóch najlepszych graczy naszych czasów jest na światowej liście płac dopiero dziesiąty. Sprawa Cristiano groziła buntem w szatni Dziennik "El Pais" twierdzi, że w słynnej rozmowie Portugalczyka z Florentino Perezem, która odbyła się przed spotkaniem z Granadą, piłkarzowi chodziło o to, by klub zwrócił mu 40 proc praw do wizerunku. Prezes Realu nie mógł się zgodzić, bo groziło to powszechnym buntem w szatni. Inni gracze podpisując umowy z klubem z Madrytu oddają mu aż 50 proc praw do swojego wizerunku. Kluby są jak okręty, na morzu pełnym podwodnych skał. Prasa hiszpańska donosiła, że kiedy w ostatnim meczu w Champions League Jose Mourinho posadził na ławce Sergio Ramosa, Perez zwrócił mu uwagę, że klub może stracić swoją gwiazdę. Ramos to jedyny podstawowy obrońca kadry Hiszpanii na wszystkich trzech wygranych przez nią ostatnio wielkich turniejach. Tymczasem jego pensja na Santiago Bernabeu sięga zaledwie 4 mln euro za sezon. Szefowie Chelsea, Manchesteru City, czy PSG bez mrugnięcia okiem daliby mu dwa razy tyle. A może nawet Denisow zaakceptowałby Hiszpana w Zenicie? Znacząca podwyżka dla jednego piłkarza może zburzyć cały porządek w szatni. Dwa lata temu kibice Barcelony zastanawiali się, dlaczego bez walki klub oddaje do Manchesteru City Yaya Toure? Czy nie stać go na podwyżkę dla pomocnika WKS? Stać, tyle, że gdyby Toure zarabiał dwa razy więcej, trzeba by podnieść pensję Xaviego, Iniesty, Messiego i kilku innych graczy kluczowych dla zespołu. Taka korekta liczona byłaby w dziesiątki milionów w skali roku, a przecież Barcelona i tak jest liderem listy płac światowego sportu. Problem nie jest banalny. Wystarczy spojrzeć na listę najlepiej zarabiających graczy świata, by przekonać się, że nie jest ona tym samym, co lista najwybitniejszych. Stąd wielu graczy może się czuć pokrzywdzonych w sposób uzasadniony. Oglądałem niedawno mecz Anży Machaczkała w Lidze Europejskiej i przemknęło mi przez głowę, jak czują się koledzy będącego w średniej formie Samuela Eto’o świadomi, że pobiera on z kasy 20 mln za sezon? Przyjmijmy jednak, iż przez lata kariery Kameruńczyk zasłużył sobie na hołdy i wyróżnienia. Wiele klubów rozwiązuje ten problem szukając sponsorów dla konkretnych graczy. Kiedy w 2011 roku Flamengo sprowadzało z Milanu Ronaldinho, mogło zaoferować mu astronomiczne jak na brazylijskie warunki wynagrodzenie sięgające 12 mln dol za rok. Ponad połowę z tego płacił sponsor, ale nawet taka gigantyczna pensja nie zmieniła podejścia gwiazdy do zawodu. Jak hulał, tak hula po dyskotekach, w klubie szybko zaczęli mieć go dość, na nałogowego balangowicza skusiło się jednak jeszcze Atletico Mineiro. Granie w piłkę i zarabianie na piłce to więc czasem dwie różne rzeczy. Pokazuje to przypadek Kaki, piłkarza, któremu trudno zarzucić stopień demoralizacji zbliżony do byłej gwiazdy Barcelony. Brazylijczyk ma 30 lat, mógłby wciąż grać na wysokim poziomie, wybrał jednak złotą klatkę w Realu Madryt, który płaci mu 10 mln za sezon. Sytuacja jest patowa. Kaka tkwi na ławce, całe lato Mourinho robił co mógł, by zmusić go do odejścia. "Zapłać mu najpierw, co jesteś winien" - powiedział podobno trenerowi ojciec gracza. Real nie chciał oddać za grosze laureata "Złotej Piłki" sprzed 5 lat, który kosztował go 65 mln euro, niełatwo też znaleźć klub gotowy płacić gigantyczną pensję przyblakłej gwieździe. I koło się zamyka. Jak widać prezesi klubów to faceci znacznie bardziej obciążeni niż się powszechnie wydaje. To prawdziwa misja pogodzić ambicje i roszczenia 25 młodych facetów. Nie chodzi o pieniądze, ale o uczciwość Denisow twierdzi, że nie chodzi mu o pieniądze, ale o sprawiedliwość i uczciwość władz klubu wobec niego i kolegów. Oni są związani z Zenitem od lat, współtworzyli jego wielkość, tymczasem klub zdradził ich miłość i przywiązanie, dla najemników. Denisow zdobywał przecież gola dla Zenitu w finale Pucharu UEFA w 2008 roku. Stał się symbolem i kapitanem zespołu, jego strajk jest dla Zenitu tym, czym byłby w Realu protest Ikera Casillasa, a w Chelsea Johna Terry’ego. Chelsea znalazła dla swojego kapitana rozwiązanie proste. Ma w umowie klauzulę, że musi zarabiać najwięcej w zespole. Przyjście nowej gwiazdy na Stamford Bridge, której klub chce zapłacić więcej, łączy się z automatyczną podwyżką dla Terry’ego. Oczywiście w teorii. Na liście najlepiej zarabiających graczy na świecie najwyżej sklasyfikowanym graczem londyńczyków jest Fernando Torres. Eksplozja w szatni mistrza Rosji pokazuje problem, z którym borykają się wszędzie. Trudno znaleźć drużynę, gdzie piłkarz nie zadawałby sobie pytania: "dlaczego on zarabia więcej ode mnie"? Roszczenia są często uzasadnione, ale wyprostowanie ich groziłoby bankructwem klubu, lub powszechnym buntem w zespole. Dlatego w piłce będą się zdarzać kuriozalne przypadki, gdy rezerwowy zarabia dwa razy więcej niż gracz podstawowej jedenastki. Rola agentów, którym gracze powierzają swoje sprawy, będzie rosła. Aby sprawnie poruszać się w tej futbolowej dżungli, trzeba mieć instynkt tygrysa, lub hieny, a upór osła. Dariusz Wołowski Porozmawiaj o artykule na blogu Dariusza Wołowskiego