- Od dwóch tygodni próbowaliśmy go tutaj ściągnąć. Mógł udowodnić sam, że jest gotowy do walki - mówi podenerwowany mistrz świata. Jeszcze mocniej w Powietkina uderzył menedżer Ukraińca, Bernd Bonte. - W niedzielę o 23.50 dostaliśmy faks, że Powietkin nie pojawi się na konferencji. Podobno ma problem z zatokami. Dziwne to jest, że nie może latać samolotem, natomiast trenować może. Podobno w weekend oglądał walkę w USA. To brzmi po prostu jak tania wymówka. Nie stawia to w dobrym świetle jego promotora, Wilfrieda Sauerlanda. Takie zachowanie nie ma nic wspólnego z profesjonalnym podejściem do zawodu - powiedział oburzony Bonte. Władimir Kliczko i Bernd Bonte żądają sankcji ze strony federacji IBF. Konferencje prasowe oraz spotkania z mediami, są to sprawy wyszczególnione w kontrakcie, które obie strony zgodziły się respektować. - Federacja IBF ma taką władzę, by Powietkina skreślić z pozycji pierwszej w swoim rankingu. Wtedy nie będzie mógł walczyć 11 września z Władymirem. Być może powodem nieobecności Rosjanina są ich żądania 2 milionów dolarów za podejście do tej walki. Teraz musimy poczekać co z tym zrobi federacja IBF. Dla Władymira to bez różnicy, czy wejdzie do ringu z Aleksandrem Powietkinem, czy z Samuelem Peterem - twierdzi Bonte. - To będzie wielkie show i jedno mogę wam obiecać, zobaczycie potężne KO na moim przeciwniku. Powietkina nie ja wybierałem, to jest obowiązkowa obrona. Jeżeli Powietkin zmarnuje swoją szansę i nie zawalczy ze mną, to sam jest sobie winien - zakończył Ukrainiec.