- Kiedy wchodzę do ringu z przeciwnikiem, który dał z siebie wszystko w pierwszym podejściu, to wiem, że on już nie jest w stanie wiele poprawić, może oprócz formy fizycznej. Wiem już o nim bardzo wiele, a sam wciąż mogę robić postępy. Nie chcę zostawić w drugiej walce z Ortizem żadnych wątpliwości (...) Łączy nas więź, więc daję Ortizowi szansę, wiem, jak trudno jest walczyć o zdrowie swojego dziecka (córka Wildera cierpi na rozszczep kręgosłupa, córka Ortiza na rzadką chorobę skóry - przyp.red.) - powiedział Wilder.- Wszyscy zawodnicy czołówki oprócz mnie mówili tylko o wieku Ortiza, nie chcieli mu dać szansy. Teraz wszystko przemawia za mną, Ortiz nie ma za sobą tylu atutów. Byłem chory na grypę, kiedy walczyłem z nim pierwszy raz. On rzucił na mnie cały swój arsenał, a i tak wyszedłem z walki zwycięsko. Jestem zdrowy i miałem kapitalny obóz, on poczuje jeszcze większą moc z mojej strony. Mam największy procent nokautów ze wszystkich czempionów wagi ciężkiej i nie jest to przypadek. Wiem, czym dysponuję, czuję, jak ranię rywali każdym mocnym ciosem. Cieszę się z tego, co robię, kocham to. Nie mogę myśleć o tym, że wyrządzam komuś krzywdę, muszę zachować inny stan umysłu podczas walki - dodał ''Bronze Bomber''.- Chcę mocniej zaznaczyć swój lewy prosty w rewanżu i znajdować się dzięki temu w lepszych pozycjach do ataków prawą ręką. Mam zamiar zranić Ortiza wcześniej niż ostatnio. Będę zadawał jeszcze bardziej soczyste ciosy (...) Chcę być inny niż reszta zawodników i taki właśnie jestem. Bardziej kreatywny i silniejszy mentalnie. Moje nastawienie jest potężne. Kiedy mówię do gwiazd, do księżyca, do wszechświata, kiedy jestem sam ze sobą, uwalniam swoją wewnętrzną energię. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że wojownicy mają życie wewnętrzne. Moja energia jest ze mną dzięki niemu również w ringu - podsumował temat jeden z najmocniej bijących bokserów w historii.