"Szpila" nic sobie nie robi z opinii, jakoby punktowa wygrana w walce wieczoru w Gliwicach bardziej należała się Wachowi, bo sam stoi na stanowisku, że zrobił więcej, aby sędziowie opowiedzieli się na jego korzyść. Pięściarz z Wieliczki poważne problemy ściągnął na siebie w szóstej rundzie, ale w prawdziwych tarapatach znalazł się w ostatniej, dziesiątej rundzie. Były pretendent do tytułu mistrza świata w wadze ciężkiej zaliczył nokdaun i był o krok od porażki przez nokaut, ale pokazał charakter i mimo wyraźnego zamroczenia, wytrwał w ringu do ostatniego gongu. Po pojedynku znów, jak to miało miejsce po laniu z rąk Adama Kownackiego, rozgorzał temat opuszczonych rąk Szpilki. Jedni twierdzą, że to przejaw nonszalancji, ale problem wydaje się być znacznie głębszy, z czego sam pięściarz zaczyna zdawać sobie sprawę. Do refleksji skłonił go jeden z użytkowników Facebooka, który pod opublikowanym przez "Szpilę" filmem, gdzie trener Andrzej Gmitruk podsumowuje galę w Gliwicach i występ swojego podopiecznego, zwrócił się do sportowca z pytaniem. Poprosił o wyjaśnienie, z czego bierze się w gorszych momentach walki opuszczanie rąk. Zapytał, czy to świadomy odruch, czy utrata kontroli, a przez to zupełnie niekontrolowane zachowanie. - Wiesz, że dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że to chyba bardziej problem w mojej głowie niż głupi nawyk... Nie mam pojęcia, będziemy pracować nad tym z trenerem... Albo tez wydolność, nie mam pojęcia... Uwierz też mi, to ciężko rozkminić, ale jestem tak zmotywowany, że chcę z całych sił to poprawić, bo zdaje sobie sprawę z tego, że bez tych rąk w górze będzie ciężko i szkoda mojego zdrowia - odparł Szpilka. Art