Dramatyczne słowa himalaisty wszech czasów padły w wywiadzie dla hiszpańskiego czasopisma "Desnivel" poświęconemu wspinaczce. Pierwszy zdobywca korony Himalajów i Karakorum powiedział też kiedyś: - Dzisiaj nie da się już stwierdzić, kto rzeczywiście dokonuje w górach rzeczy niezwykłych, a kto zażywa dragi i popełnia oszustwo. Kto się wspina na dopingu Wykorzystanie butli z tlenem przy wspinaczce uważa się za naturalne wspomaganie organizmu. Kiedyś stosowano je powszechnie. Przy pierwszym zimowym wejściu na ośmiotysięcznik - Mount Everest dodatkowy tlen wykorzystali Krzysztof Wielicki i Leszek Cichy. W 1980 roku wydawało się nierealne, by zimą człowiek przetrwał bez tego w strefie śmierci, czyli powyżej 8 tys. m n. p. m.. Potem okazało się, że jednak jest to możliwe. Wszystkie kolejne zimowe wejścia na ośmiotysięczniki odbyły się już bez użycia butli z tlenem. Dokonywali ich między innymi Adam Bielecki (Gaszerbrum I i Broad Peak) oraz Denis Urubko (Makalu i Gaszerbrum II). Dziś czołowi himalaiści nie stosują tego typu ułatwienia, obniża ono wartość wspinaczki, o czym było głośno ostatnio przy komentarzach Bieleckiego i Urubki do pierwszego zimowego wejścia na K2 dziesiątki Nepalczyków. Okazało się potem, że jeden z nich Nirmal Purja szedł jednak bez dodatkowego tlenu. Według badań fizjologicznych wspomagany tlenem z butli człowiek czuje się jakby był na wysokości o 1500 m niższej niż jest w rzeczywistości. Wspinanie z tlenem jest bezpieczniejsze i nikt nikomu w górach tego nie zakazuje. Zło leży zupełnie gdzie indziej. Messner potępia masowe stosowanie farmaceutyków, które pomagają zwiększyć wydajność mięśni. I to nazywał dopingiem. W Himalajach nie ma badań antydopingowych, w bazach nie pobiera się próbek moczu, ani krwi. Światowa Agencja Antydopingowa uważa deksametazon za środek zabroniony, który sztucznie podwyższa wytrzymałość i sprawność. W górach najwyższych stosowany jest powszechnie jako lekarstwo na chorobę wysokościową. - Mamy go przy sobie, by wykorzystać w sytuacjach zagrożenia życia. Jest w apteczkach obozowych na wszelki wypadek. Po to, by wspinacz, który doznał silnych objawów choroby wysokościowej, mógł się poruszać i schodzić. Nikt nie bierze "deksa" po to, żeby iść w górę - opowiadał mi polski himalaista, ale nie chciał ujawnić nazwiska. Słowom Polaka zaprzecza opowieść amerykańskiego wspinacza Petera Athansa, który w latach 1990-2002 był na Evereście siedem razy. Przyznał, że zażywał "deks" profilaktycznie. - Przyjemnie jest nie dostać bólu głowy, kiedy masz już i tak inne silne dolegliwości - powiedział w rozmowie z magazynem "Outside". To tak, jakby nagle przestać walić głową w ścianę. Ten środek cię nakręca. Czujesz się, jakbyś dał sobie w żyłę - wspominał. Nazywany przez wspinaczy "deks", jest preparatem kortyzonowym, działa przeciwzapalnie. Lekarze przepisują go także, by przeciwdziałał gromadzeniu się płynów w mózgu - czyli zapobiegał obrzękowi wywoływanemu wysokością. Fatalną praktyką jest przyjmowanie leków łagodzących objawy choroby wysokościowej profilaktycznie i w nadmiarze co nagminnie robią wysokogórscy turyści zjeżdżający setkami w Himalaje i Karakorum. Po zażyciu takiej tabletki może się zdarzyć, że ostra choroba wysokościowa z obrzękiem mózgu zostanie zauważona, gdy będzie za późno. - Ktoś, kto już na początku wspinaczki bierze "deks", odcina sobie linę ratunkową - twierdzi Luanne Freer, założycielka kliniki przy Mount Evereście w 2003 roku. Pancerna czekolada czołgisty w czasie wojny W 1953 roku jeden z najsłynniejszych wspinaczy w historii Austriak Hermann Buhl, uważany za prekursora wspinaczki w stylu alpejskim w Himalajach, wybrał się na niezdobytą wtedy Nangę Parbat (8126 m n.p.m.), dziewiątą co do wysokości górę świata. Pojechał z dziesięcioosobową wyprawą niemiecko-austriacką. Podczas ataku szczytowego ostatnie 1300 metrów przebył bez aparatury tlenowej, ale po zażyciu pervitinu. W latach pięćdziesiątych wspinacze stosowali powszechnie amfetaminę. Na przykład pervitin (metamfetaminę), który żołnierze Wermachtu przyjmowali podczas II wojny światowej, żeby przezwyciężyć lęk i poprawić koncentrację. Czołgiści nazywali go panzerschokolade. 3 lipca Buhl jako pierwszy człowiek stanął na szczycie Nangi, wcześniej aż 31 osób poniosło śmierć atakując ten szczyt. Buhl jako pierwszy zdobył także Broad Peak (8047 m n.p.m.) w Karakorum na granicy Pakistanu z Chinami - 12. na liście najwyższych szczytów na świecie. Dokonał tego 9 czerwca 1957 roku z Fritzem Winterstellerem, Marcusem Schmuckiem i Kurtem Diembergerem. Kilka tygodni później zginął próbując wraz z Diembergerem wspiąć się na południowo-wschodni wierzchołek Chogolisa (7654 m n.p.m). Pod szczytem wszedł na nawis śnieżny. Spadł. Ciała nie odnaleziono.