Zarzeczny: Przy futbolu o "Wtórpolu"
Wczoraj poznałem facetów zastraszanych przez gangsterów. Wyglądali dobrze.

W TVN zawsze można spotkać fajnych ludzi i tak było też tym razem. Jeszcze nie wylazłem z powrotem na ulicę, a mignął mi opalony cień Leppera. A za chwilę dostrzegłem w szatni damski płaszcz z finezyjnym, fioletowo-czarnym szalem. Zaraz, zaraz, czy to nie w tym szalu parę godzin wcześniej Gronkiewiczowa-Waltzowa przepraszała warszawiaków? (błąd zresztą, zamiast kajania się winna zapowiedzieć walkę aż do ponownego zwycięstwa!). Dokładnie ten sam - potwierdził jakiś gość. Natychmiast łapczywie się w niego wbiłem (w szal, nie w gościa), chcąc być jak najbliżej wielkiej polityki. Nie zawiodłem się. Wyczułem bowiem bajeczny aromat, jak przypuszczam jakiś niezwykle silny środek na mole. Zażartowałem jeszcze, że tak się wtulam w ten płaszczyk, bo mam zamiar zawinąć prezydentowej portfel... Hm, już się nawet przestraszyłem własnego żartu, ale roześmiało się dwóch panów spod okna.
A jeden stwierdził, że mnie i moje żarty zna doskonale, bo jest prezesem czwartoligowego klubu piłkarskiego. Na co ja z kolei odparłem, że w takim razie mam prawo nie znać go wcale. Dokonaliśmy prezentacji. Okazało się, że stoję (a raczej siedzę, bo wygodne tam mają kanapy) twarzą w twarz z dwoma najbardziej zastraszanymi przez gangsterów ludźmi w Polsce, mianowicie braćmi W. ze Skarżyska. Tymi co przeżyli już dziewięć zamachów.
Jeden, ten większy, przedstawił się jako prezes "Granatu" Skarżysko (komuniści ukrywali przed szpiegami produkcję zbrojeniową, nie na tyle czujnie jednak by nie nazywać klubów sportowych jak w.w. "Granat", "Proch" Pionki czy "Broń" Radom...). A drugi z braci, ten mniejszy, okazał się prezesem "Wtórpolu". Tym co to zamknął firmę dającą pracę 800 osobom (w większości inwalidom), bo podpalano mu domy, magazyny, niszczono ciężarówki i wysadzano w powietrze auta. A policja zawsze akurat była w innej części miasta...
No i sobie pogadaliśmy o życiu. Bracia mają 16 tysięcy (!) pojemników na stare ubrania w całej Polsce, kilkadziesiąt ciężarówek (zaczynali od jednej) i niezłe zyski, którymi najwyraźniej ktoś chciał się z nimi podzielić. Bracia nie wykluczyli nawet, że ktoś z władzy. Zaraz więc dałem im kilka lekcji, bo ten mniejszy zapytał co ma powiedzieć w telewizorze... Ja na to - po pierwsze, że nie po to płacimy podatki na policję, prokuraturę i sądy, żeby prywatni przedsiębiorcy zamykali firmy i zwiększali bezrobocie! Niech pan zaapeluje do władzy, żeby urządzała mniej konferencji prasowych, a wzięła się do konkretnej roboty! Zamykała mniej sędziów piłkarskich, a więcej bandytów! Posłuchał, powiedział na antenie, ciekawe teraz co na to władza. I zapowiedział, że haraczy płacić nikomu nie będzie, bo kto da chociaż raz, oskubią go do ostatniej złotówki. I obiecał, że wznowi produkcję w poniedziałek, bo jest już nowy komendant, a w mieście i tak od dawna wiedzą kto rozrabia.
Zapytałem jeszcze, czy nie boi się o rodzinę, zwłaszcza że obaj bracia po troje mają aż dzieci. Odpowiedział dokładnie jak w "Misiu" - strach jest. Ale robić trzeba.
I oto Polska właśnie. Kraj społecznej szczęśliwości i wolnej przedsiębiorczości, w którym strzela się do gości, jak się im zazdrości...
Paweł Zarzeczny
P.S. Zapytałem kiedyś pewnego mądrego człowieka, dlaczego policjanci nie zamykają przestępców, choć wiedzą gdzie oni mieszkają. Odparł krótko: bo przestępcy wiedzą gdzie mieszkają policjanci...
Tak chyba właśnie było, w tym Skarżysku.