Zarzeczny: Ostatni gasi światło
"Panie majster! Ruskie na Księżycu wylądowali! Wszystkie? Nie! To co mi dupę zawracasz...".

Ciężki jest los kibica, który potrzebuje swojskiego idola, zwłaszcza kiedy czyta rubryki transferowe. Brożek do Francji, Matusiak i Włochy, Wasilewski z Janczykiem Anglia, a przecież nie tak dawno dali nogę Saganowski, Frankowski z Żurawskim, Boruc, Piechna, Jeleń no i ze stu innych. Mnie tam ich nie szkoda, zresztą podróże kształcą i oni za jakiś czas wrócą, ale - żal Polaka.
Jeśli jako dziecko chciałem obejrzeć najlepszych piłkarzy świata, na przykład Tadka Nowaka, Deynę, Lubańskiego, Latę, Tomaszewskiego, Szarmacha, a potem Bońka, Iwana czy Okońskiego, to jechałem autobusem 107 na Legię albo szedłem pieszo przez Łazienki. Idole byli dosłownie na wyciągnięcie ręki. Teraz najlepszych ludzi stale nam ktoś podbiera, co - jak napisaliby literaci - pozostawia nasz kraj w wiecznie nieutulonym żalu.
Ponieważ jednak zawsze staram się szukać plusów, można by ten exodus postarać się wykorzystać. Na przykład wprowadzić transakcje wiązane.
Chcecie Brożka? Ok, ale musicie wziąć też tego Iwińskiego z SLD, który bajdurzy jak w jego czasach silna była nasza polityka zagraniczna, gdy ja pamiętam tylko jak na jakimś ważnym zlocie tłumaczkę swą w dupę szczypał (hm, czy ja aby nie za często używam słowa "dupa"?). Chcesz Wasilewskiego? Zgoda, ale bierz i Listkiewicza! Wszystkich napastników ci się zachciało? To bierz i wszystkie teściowe, tylko kup im hulajnogi! Janczyk? Nie ma sprawy, ale zapakujemy ci od razu Bachledę, Hulę i tego tam Stocha. Gratis.
W krótkim czasie rozwiązalibyśmy wiele problemów, na przykład problem mieszkaniowy. Albo problem korków w dużych miastach (jeśli u nas w ogóle są jakieś duże miasta, ja na przykład jestem z Warszawy, czyli ze wsi). A i nasi światowcy pobraliby wiele cennych nauk. Że na przykład Polska to jeden z nielicznych krajów, gdzie płaci się wprawdzie mało, ale na czas. Że wprawdzie gdzie indziej dają więcej, ale i podatki są wyższe, a takoż koszty utrzymania - różnica w kieszeni jest zatem cienka jak pajęcza nić (żeby trzymać się słów mądrej Katie Melua...). No, ale skąd nasz piłkarz, który zazwyczaj gapowatym jest nieco i niezbyt rozgarniętym młodzieńcem, ma znać się na ekonomii, skoro nie znają się u nas na niej nawet szefowie banków?
Podróże w wolnym świecie to rzecz normalna, emigracja również, ale jak dalej tak potoczą się sprawy - zamiast na stadiony znów zacznę chodzić do teatru, a o sporcie zapomnę. No bo co mi z tego, że mam na miejscu Małysza i Otylię...
Czy nie cieszę się z ich sukcesów? Ależ bardzo bym się cieszył. Jakbym na głowę upadł!
Paweł Zarzeczny
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje