Zarzeczny: Mój list do Davida Beckhama
Drogi Dawidku. Nie umiesz grać w piłkę, ale i tak Cię kocham. Wyczytałem właśnie, że wkrótce jedziesz z Realu do Ameryki. Do Los Angeles Galaxy. Mocno Ci współczuję.

Nie zapraszaj kumpli z Anglii. Będą chcieli napić się piwa, ale najmocniejsze ma góra 2 procent, szczyny. Wódka ma 38 procent, whisky też, dlatego zamiast 0.7 flaszki mają pojemność 1,7. Ponieważ jednak wyglądasz na małolata, nikt nigdzie nie sprzeda ci alkoholu. Posyłaj Mela Gibsona, ma wprawę, no i jego znają.
Zagrasz w mieście, gdzie wszyscy mówią po hiszpańsku, tak jak twoja służba. Nie dogadasz się, jak w Madrycie. Ale czasem zagracie w Nowym Jorku. Uważaj jednak wtedy na arabskie samoloty, czasem pikują.
Wbrew pozorom zobaczysz w tej Kalifornii całkiem sporo śniegu. Wciąga się nosem, kiedy dzieci nie widzą. Nauczy cię Uma Thurman.
Treningi będziesz mieć na boisku do amerykańskiego futbolu. Jest takie jak do piłki, tylko w poprzeczne paski. Jak zobaczysz ludzi w hełmach, znaczy że jednak albo pomyliłeś godziny zajęć, albo zwinęli cię na policję.
To Galaxy może i nie gra za dobrze, ale przynajmniej nikt nie zażąda od Ciebie testów. Masz tylko podpisywać piłki i koszulki. Aha, koniecznie naucz się pisać!
Nie martw się zupełnie, że zapomniałeś jak gra się w piłkę. MLS wprowadzi obowiązkowe rzuty wolne. Bez muru i bez bramkarza. Ludzie ucieszą się jeśli wcelujesz raz na osiemnaście prób, zupełnie jak w baseballu. Ale nie trafiaj za często. Nie znajdą czasu żeby wyjść na fast fooda, a po to właściwie przychodzą na stadion.
Żeby być trendy, obowiązkowo będziesz musiał adoptować dziecko, nawet jak masz już troje własnych. Weź mnie. Już nie płaczę w nocy i się nawet nie moczę. A moi biologiczni rodzice nie zaprotestują, bo nie żyją.
Żeby być jeszcze bardziej trendy, przejdź na islam i zamieszkaj z chłopakiem Viki (ona niech sobie w tym czasie porapuje z ogrodnikiem na przykład). Masz stuprocentową szansę zostania później burmistrzem San Francisco, to niedaleczko.
Nie próbuj się jednak rozwodzić, bo Stany są dla ojców okrutne. Jeżeli zarobiłeś w życiu 100 milionów dolarów, sąd przyzna byłej małżonce 101 milionów. Miej w pogotowiu linę.
Zdziwisz się, ale plaże Los Angeles są na ogół wyasfaltowane. Zamiast kocyka zabieraj zatem wrotki. I staraj się mieć zawsze umówionego dentystę. Albo drugą linę.
Ale całe to Los Angeles ma jedną niebywałą zaletę. Możesz sobie być gwiazdą światowej piłki, a tam i tak nikt cię nie pozna.
Twój serdeczny...
Paweł Zarzeczny
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje