"Sypnął" najprawdopodobniej Robert W., pierwszoligowy sędzia, który przyznał się do brania łapówek. Brał, jak zeznaje, po kilkanaście tysięcy złotych za ustawianie wyników. Nie mówił, z kim się łapówkami dzielił, rzekł tylko, że nie dawał liniowym. Ale to była wersja dla gazet. W prokuraturze ujawnił cały mechanizm sędziowskich awansów i spadków, a zwłaszcza związanych z nimi not. Wit Ż., choć nieformalnie, był na szczycie tego układu jako arbiter wszystkich arbitrów. Jego oceny wystawiane publicznie w Canal+ stanowiły wzorzec dla obserwatorów. Jeśli kogoś pochwalił, arbiter dostawał notę dobrą. Jeśli zganił, leciał z ligi. Wszyscy wierzyliśmy, że Ż. robi to w zgodzie z wewnętrznym przekonaniem, a zwłaszcza z czystym sumieniem. Piszę "wierzyliśmy", bo przez wiele lat również oceniałem ligę w Canal+. Krytycznie, bezpośrednio, prosto z mostu, często niegrzecznie - zresztą dlatego jesienią się rozstaliśmy (oby na chwilę tylko). I wiem jak w Canal+ traktowany był Wit. Jak dobroduszny gamoń, niewykształcony naturszczyk, ale jednak gość kompetentny, barwnie opowiadający o sędziowaniu. To on stworzył "Kontrowersje", najpopularniejszy program futbolowy. Nikt jednak nie pozwalał mu na wygadywanie głupot i holowanie jakichkolwiek protegowanych. Obok Wita zawsze siedziały w studio trzy osoby. I najczęściej wyrażały całkiem odmienne poglądy niż on! Ba, szkopuł w tym, że świat działaczowski (płatnicy), obserwatorzy (pośrednicy) i sędziowski (łapownicy) wpatrzony był tylko w niego. Wit gromił, ale na ogół rozgrzeszał. I byłoby to nawet niegroźne, gdyby Ż. nie zamarzyła się władza. Najpierw został obserwatorem, potem członkiem zarządu PZPN, będąc jednak nadal prostym do bólu chłopem z Karczewa. I albo sam się w szwindle uwikłał, albo został uwikłany. Niech to ustali sąd, ale najlepiej jeśli Wit sam złoży obszerne wyjaśnienia, a szczególnie obciąży swoich szefów. Nie na nim przecież zaczyna się i kończy ewidentne zło polskiej piłki. Bo że Wit o sędziowskich machlojkach pojęcia nie miał, hm, nie bądźmy dziećmi! Jest nieszczęściem i niezasłużoną karą, że Wit rzucił cień na Canal+. Na stację, która w Polsce zrobiła najwięcej i dla finansowania profesjonalnej piłki, jak i dla obserwowania poczynań sędziów. To właśnie ta stacja analizowała dogłębnie każdą ich pomyłkę. Okazało się jednak, że na oszustów z gwizdkami nawet 16 kamer to zbyt mało. Jest to porażka nas wszystkich. I marne to pocieszenie, że podobne afery sędziowskie niszczą futbol w niemal każdym kraju. Zatrzymanie, a zapewne i aresztowanie Ż. (jeśli nie zacznie "sypać" i nie pójdzie na współpracę) może jednak okazać się zbawienne. Da długo oczekiwany pretekst do rozpędzenia PZPN na cztery wiatry. Tu nie chodzi o jakiś formalizm prawny, lecz o nic innego jak poszanowanie opinii publicznej, która w tej akurat sprawie nie jest i nigdy nie była podzielona. Takiego PZPN-u nie chciała i nie chce. Listkiewicza nienawidzi. Sędziów nie szanuje. Tu nie minister Lipiec powinien zresztą decydować o losie tej organizacji, a resztki honoru jakie mają jej szefowie, choć pewnie nawet tych resztek nie mają. Zostaje wówczas decyzja administracyjna. Kurator. Co dalej? Na razie zawieszenie PZPN i odwołanie meczów towarzyskich z Estonią i Słowacją. Do meczów eliminacyjnych EURO 2008 pozostaną niemal dwa miesiące. Dosyć by szef FIFA Joseph Blatter pogodził się z nowym układem sił i zaakceptował nowy porządek. Zwłaszcza jeśli wesprą go autorytety, np. Zbigniew Boniek. Innego wyjścia nie ma. Autorytetów zresztą też nie... Wit Ż. był dobrym sędzią i znakomitym komentatorem. Do historii przejdzie jednak zapewne jako pogromca Listkiewicza i odnowiciel PZPN. Przejdzie, jeśli wykaże odwagę. P.S. Aby pokazać nieco rubaszny styl Wita, oto krótka historia jego pseudonimu "Oczień priekrasnyj"... Pojechać miał oto jako liniowy z Listkiewiczem posędziować w Moskwie. Po meczu jadą hotelową windą, a Wit robi sobie żarty z tęgawej etażowej. "A szto u was jest?" - pyta zaintrygowana kobieta, na co Wit, jak zwykle długo się nie namyślając, spuszcza spodnie od dresu. Etażowa jest zaszokowana, wpatruje się i wpatruje, po czym szepcze z podziwem: "Oczień priekrasnyj!" Paweł Zarzeczny