Kliknij, aby przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Zapis relacji na żywo dla urządzeń mobilnych Rzadko kiedy zdarza się, by spotkanie beniaminków mogło zadecydować o tym, kto zasiądzie na fotelu lidera. Tak było jednak tym razem, gdyż Górnik - w razie zwycięstwa - znalazłby się na pierwszej pozycji w tabeli. Z przebiegu gry ciężko byłoby domyślić się, że to właśnie drużyna z Zabrza walczyła dziś o prowadzenie w lidze. W pierwszej połowie podopieczni Marcina Brosza nie zdołali na poważnie zagrozić bramce rywala, choć od czasu do czasu pojawiały się ku temu okazje. Rafał Kurzawa z rzutu wolnego strzelił jednak wysoko nad bramką, a Michała Koja w polu karnym umiejętnie zablokował obrońca. Z kolei Sandecja podeszła do spotkania wyraźnie zmotywowana i nie odpuszczała rywalom ani na chwilę, konsekwentnie realizując plan nakreślony przez Radosława Mroczkowskiego. Wiatru w żagle nabrała zwłaszcza po strzelonym golu, a za podsumowanie niech najlepiej posłużą dwie statystyk. Pierwsza to 63 procentowe posiadanie piłki gospodarzy do przerwy, druga - pozwolenie na zaledwie jeden celny strzał Górnika. Prowadzenie Sandecji w 30. minucie dał Michal Piter-Bucko. Obchodzący dziś swoje 32. urodziny stoper zrobił sobie wymarzony prezent, a Górnik ugodzony został własną bronią - golem po stałym fragmencie gry. Piter-Bucko wykorzystał bowiem świetnie dogranie z rzutu wolnego Mateusza Cetnarskiego i precyzyjną "główką" nie dał Tomaszowi Losce najmniejszych szans. Na 2-0 tuż przed przerwą podwyższyć mógł Adrian Danek, ale po dobrym podaniu Filipa Piszczka minimalnie chybił celu. Goście odpowiedzieć mogli minutę po wznowieniu gry. Dwójkową akcję przeprowadzili Kurzawa i Łukasz Wolsztyński, a sytuacyjnym strzałem wykończył ją Damian Kądzior. Golkiper Sandecji nie miał jednak problemów z obroną strzału. Ta akcja pomogła zabrzanom wrócić na właściwe tory i przez kolejny kwadrans to oni rozdawali karty, dążąc do wyrównania. Swego dopięli w 58. minucie. Po dośrodkowaniu Koja strzelał głową Angulo. To uderzenie obronił Gliwa, lecz przy dobitce Szymona Matuszka z kilku metrów był już bezradny. Chwilę później doszło do kontrowersji, gdyż piłkę ręką zatrzymał Dani Suarez i mógł obejrzeć drugą żółtą kartkę. Sędzia Paweł Gil z niewiadomych przyczyn postanowił jednak oszczędzić zawodnika. Trzy minuty po bramce na 1-1 Górnik wyszedł na prowadzenie, a do siatki trafił niezawodny Angulo. Hiszpan przeprowadził solową akcję, minął dwóch obrońców, a na koniec spokojnym i precyzyjnym strzałem nie dał żadnych szans Gliwie. W końcówce bramkarz Sandecji pokazał, że potrafi zatrzymać bramkostrzelnego Hiszpana. Angulo stanął oko w oko z Gliwą i chciał go minąć, ale golkiper gospodarzy okazał się sprytniejszy. Dzięki wygranej, Górnik objął prowadzenie w tabeli. Zabrzanie mają dwa punkty więcej od Lecha Poznań. W następnej serii gier zabrzanie i poznaniacy zagrają o fotel lidera w bezpośrednim spotkaniu. Wojciech Górski Sandecja - Górnik Zabrze 1-2 (1-0) 1-0 Michal Piter-Bucko (30., z podania Cetnarskiego) 1-1 Szymon Matuszek (58., bez asysty) 1-2 Igor Angulo (62., z podania Kurzawy) Czerwona kartka: Filip Piszczek (90., za dwie żółte). Żółte kartki: Tomasz Brzyski, Adrian Basta, Filip Piszczek (Sandecja); Dani Suarez, Rafał Kurzawa (Górnik). Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów: 1 448. Sandecja: Michał Gliwa - Adrian Basta, Michal Piter-Bucko, Płamen Kraczunow, Patrik Mraz - Adrian Danek (78. Maciej Korzym), Mateusz Cetnarski (64. Bartłomiej Kasprzak), Grzegorz Baran, Wojciech Trochim, Tomasz Brzyski (78. Maciej Małkowski) - Filip Piszczek. Górnik: Tomasz Loska - Adam Wolniewicz, Mateusz Wieteska, Dani Suarez, Michał Koj - Damian Kądzior (89. Bartłomiej Olszewski), Szymon Matuszek, Maciej Ambrosiewicz (46. Szymon Żurkowski), Rafał Kurzawa - Łukasz Wolsztyński (81. David Ledecky), Igor Angulo. Po meczu powiedzieli: - Cieszymy się niezmiernie z naszego sukcesu. Zdawaliśmy sobie sprawę, że zmierzymy się z drużyną, która gra kombinacyjnie, stwarza dużą ilość sytuacji i gra twardo. W pierwszej połowie grał zespół Górnika, którego nie chciałbym oglądać. Tym bardziej cieszy ta druga. Po raz kolejny pokazaliśmy, że zawsze walczymy o punkty. Chciałbym zauważyć, że bardzo cieszy bramka Szymona Matuszka. Jako kapitan bardzo ciężko na to pracował, aby wspierać nas w defensywie, ale i w ataku. Cieszy również postawa Szymona Żurkowkiego. Jego zmiana, to był taki moment przełomowy. Należą się słowa dla naszego sztabu medycznego, że po ciężkim urazie w meczu z Koroną, dziś mogłem go wpuścić - ocenił trener Górnika, Marcin Brosz. - Druga połowa, to odpowiedź na pytanie dlaczego od miesiąca nie ma biletów na nasz mecz z Lechem Poznań. Natomiast pierwsza pokazała nad iloma rzeczami musimy jeszcze pracować - dodał. - Szkoda sytuacji, w której mogliśmy zdobyć drugą bramkę. Myślę, że takiego kapitału byśmy nie roztrwonili. W pierwszej połowie, chociaż graliśmy pod wiatr i było nam trudno, to zaprezentowaliśmy się nieźle. W miarę dobrze z tyłu, nie było błędów. Początek drugiej połowy był fatalny. Robiliśmy błędy, które nakręcały Górnika. Później padły dwie bramki dla rywala, jakich do tej pory nie traciliśmy. Na razie nie wiem dlaczego tak się stało - analizował Radosław Mroczkowski, szkoleniowiec Sandecji. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz Ranking Ekstraklasy - sprawdź!