Problemy Cracovii z bagażem
100 kilogramów nadbagażu i… brak gotówki na dodatkowe opłaty. Drużyna Cracovii miała problemy, aby wrócić do Polski z tureckiej Lary, gdzie przez ostatnie dni przebywała na zgrupowania. Z ratunkiem dla ekipy Roberta Podolińskiego przyszedł dopiero menadżer opiekujący się "Pasami" w Turcji.

Ostatnie chwile pobytu w Turcji dostarczyły "Pasom" sporo emocji. Kiedy drużyna przechodziła odprawę, okazało się, że do Polski zabierają ze sobą 100 kilogramów dodatkowego bagażu. Nic w tym dziwnego, bo Turcja kusi Polaków niskimi cenami ubrań, torebek czy perfum. Wystarczyło, że każdy z piłkarzy dorzucił parę pamiątek do walizki i zrobił się z tego taki ciężar, że trzeba było dodatkowo płacić.
I tutaj zaczął się problem. Z piłkarzami nie było już Jakuba Tabisza, który wcześniej wrócił do Polski, a kierownik drużyny Tomasz Siemieniec nie miał zabezpieczonej kasy na "dodatkowe wydatki". Chodziło dokładnie o równowartość 500 euro. Piłkarzom także nie spieszyło się do zrobienia szybkiej zrzutki.
Pomógł dopiero menadżer, który opiekował się "Pasami". Podszedł do bankomatu, wpisał PIN, wyciągnął odpowiednią kwotę i samolot z piłkarzami Cracovii na pokładzie wzbił się w powietrze.
Krzysztof Oliwa, Korespondencja z Turcji
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje