Opłynęła świat i płynie dalej
Kapitan Joanna Pajkowska, która 8 stycznia zakończyła w panamskim porcie Colon samotny rejs dookoła świata bez zawijania do portów, długo nie odpoczywała. W poniedziałek warszawianka, żeglująca na 8,5-metrowym jachcie "Mantra Asia", wzięła kurs na Florydę.

Jak poinformował PAP konstruktor jachtu Andrzej Armiński, który nawiązał kontakt z Pajkowką, żeglarka czuje się bardzo dobrze. Jest "podwójnie" szczęśliwa, bowiem - jak powiedziała - spełniło się jej marzenie opłynięcia globu i to w nieco krótszym czasie (198 dni) niż zamierzała (200 dni).
- Mój samotny rejs zakończył się. Powitanie miałam fantastyczne, z szampanem i rakietami! Wcale nie mam dość żeglowania. Nie mam wodowstrętu i ruszam dalej, na Florydę odprowadzić moją Mantrę. Potem wrócę do kraju i ... pomyślę o kolejnym rejsie - przekazała Pajkowska.
Jak podkreśliła, opłynięcie Afryki Południowej na zbudowanym w stoczni w Szczecinie jachcie uważa za najtrudniejszą część rejsu. - Wielu żeglarzy wybiera trasę przez Morze Czerwone, aby ominąć ten trudny rejon. Na czym polega trudność: wzdłuż wschodniego wybrzeża Afryki Południowej płynie w kierunku południowo-zachodnim silny prąd Agulhas. Jeżeli wiatr ma składową południową, przeciwną do kierunku prądu, powstają wysokie, czasem olbrzymie fale. Tworzą się też tam lokalne niże, z bardzo silnym wiatrem. Krótko mówiąc, nie jest to akwen przyjazny dla małej łódki.
Joanna Pajkowska przeszła wschodnie wybrzeże Afryki w zróżnicowanych warunkach. Jak wspomniała najgorzej było w okolicach Port Elizabeth. - W nocy rzuciłam kotwicę w osłoniętym miejscu. Jednak następnego dnia prognoza mówiła o zbliżającym się sztormie i dużej, sześciometrowej fali, a moje miejsce kotwiczenia nie dawało żadnej osłony. Wiedziałam, że dwa dni takich warunków są bardzo niebezpieczne dla mojej małej Mantry. Zdecydowałam się na schronienie w Port Elizabeth. I to była słuszna decyzja, wynikająca z zasad dobrej praktyki morskiej, a jednocześnie nie naruszająca założeń rejsu bez zawijania do portów.
W trasę rejsu, liczącą ok. 25 tys. mil morskich i wiodącą z Panamy przez Pacyfik, Cieśninę Torresa na północy Australii, Ocean Indyjski, wokół Przylądka Dobrej Nadziei i przez Atlantyk z powrotem do Panamy, warszawianka wyruszyła 24 czerwca 2008 roku. Żeglowała na jachcie, na którym wcześniej opłynęła "pół świata".
"Od września 2005 roku do kwietnia 2007 roku piętnaście Polek, a wśród nich Joanna, wzięły udział w wokółziemskich regatach kobiecych z wymianą załóg na dwóch zaprojektowanych przeze mnie jachtach typu mantra. Jeden z nich posłużył Pajkowkiej do opłynięcia globu, a na drugim - Mantra Ania - płynie samotnie dookoła świata 23-letnia Marta Sziłajtis-Obiegło - powiedział Andrzej Armiński.
Mieszkająca w Poznaniu młoda żeglarka swój rejs rozpoczęła 27 kwietnia 2008 roku w Wenezueli. Obecnie znajduje się u wybrzeży Afryki Południowej.
Przed Joanną Pajkowską, z polskich żeglarzy tylko dwóch opłynęło samotnie glob non-stop: urodzony w Radziszowie Henryk Jaskuła na "Darze Przemyśla" w 344 dni (1979/1980) oraz Tomasz Lewandowski z Iławy na "Luce" w 392 dni (2007/2008).
INTERIA.PL/PAP
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje