Mazoch, który miał w sobotę groźny wypadek na Wielkiej Krokwi, przebywa na oddziale neurotraumatologii szpitala uniwersyteckiego w Krakowie. Lekarze utrzymują go w stanie sztucznej śpiączki. Czeski skoczek był transportowany z Zakopanego karetką, bo w nocy śmigłowce ratownictwa medycznego nie mogą latać. - Pacjent został przewieziony do nas wczoraj w godzinach nocnych. Aktualnie utrzymywany jest w stanie śpiączki farmakologicznej - powiedziała w niedzielę przed południem rzeczniczka prasowa krakowskiego szpitala Anna Niedźwiedzka. - Pacjent jest po drugiej tomografii komputerowej. Nie wykazała ona żadnych zmian, które by świadczyły o pogarszającym się stanie jego zdrowia. Jeśli nie nastąpią żadne zmiany, to w poniedziałek lekarze podejmą decyzję o jego wybudzaniu - dodała Niedźwiedzka. Jakie konsekwencje spowoduje wypadek, będzie można orzec dopiero po przebudzeniu Mazocha i po przeprowadzeniu badań neurologicznych. Rzeczniczka potwierdziła przed południem, że czeski skoczek ma uraz mózgowo-czaszkowy. Wiadomo, że u zawodnika nie stwierdzono poważniejszych obrażeń zewnętrznych, górne i dolne kończyny są całe. Na skutek uderzenia o podłoże zawodnik doznał obrzęku twarzy i otarć ciała. Mazoch uległ wpadkowi w drugiej serii konkursu Pucharu Świata w skokach narciarskich w Zakopanem na Wielkiej Krokwi. Tuż po wyjściu z progu spadł pionowo na zeskok, kilkakrotnie odbijając się od niego i stracił przytomność.