"Byłem bardzo wkurzony, że nie było drugiej serii. Już dawno nie byłem taki zły, bo poniedziałkowe warunki w pierwszej serii wypaczyły całe zawody" - stwierdził Polak, cytowany przez "Rzeczpospolitą". Najwięcej powodów do zadowolenia z decyzji organizatorów miał Szwajcar Andreas Kuettel, który prowadził po pierwszej serii i ostatecznie wygrał cały konkurs. "Decyzję o przerwaniu zawodów podjęto ze względu na stan torów. Były bardzo rozjechane. Jeśli jednak udało się przeprowadzić pierwszą serię to myślę, że i z drugą spokojnie można było sobie dać radę" - powiedział Małysz, który po dwóch konkursach 55. Turnieju Czterech Skoczni zajmuje piąte miejsce tracąc 21,2 pkt do prowadzącego Austriaka Gregora Schlierenzauera. "Za skok w konkursie trenerzy mi gratulowali. Mówili, że jestem mistrzem, skoro potrafiłem w takich warunkach skoczyć 120,5 metra. Wiatr zupełnie zdechł. Nic nie wiało z przodu" - pocieszał się jednak najlepszy polski skoczek.