Partner merytoryczny: Eleven Sports

Bartosz Such: Groźny samuraj tylko z wyglądu

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij

Bartosz Such był najlepszym polskim tenisistą stołowym w pierwszej rundzie superligi. Wygrał 8 z 11 pojedynków. Rywali "straszył" nie tylko dobrą grą, lecz i... wyglądem. - Groźny samuraj tylko z wyglądu - żartuje wicemistrz kraju, który zapuścił długie włosy.

31-letni Such zanotował skuteczność na poziomie 73 proc.; wygrał m.in. z Wong Chun Tingiem (Morliny Ostróda) z Hongkongu i Jakubem Kosowskim (Carbo-Koks Polonia Bytom) oraz zrewanżował się Danielowi Górakowi (Dartom Bogoria Grodzisk Mazowiecki) za porażkę w finale IMP 2014.

Z reprezentantów Polski więcej zwycięstwa odniósł mistrz Europy w deblu Wang Zeng Yi (PKS Kolping Frac Jarosław) - 12, ale poniósł też sześć porażek (skuteczność 67 proc.). Z kolei kolega klubowy Sucha Patryk Zatówka miał bilans 4-0, jednak był tylko rezerwowym i rzadko pojawiał się przy stole.

- Byłbym w pełni zadowolony, gdybym nie przegrał pięciosetowych pojedynków z Włochem Leonardo Muttim (Zooleszcz Gwiazda Bydgoszcz) i Mateuszem Gołębiowskim (AZS Politechnika Rzeszów). Tak się złożyło, że przeciwko tym rywalom rywalizowałem dzień po dniu, a w ogóle w tamtym tygodniu rozegraliśmy łącznie pięć meczów, bowiem uczestniczyliśmy też w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Praktycznie nie było czasu na trening czy analizę - powiedział Such.

Na początku sezonu doświadczony zawodnik uległ też 1:3 białoruskiemu rutyniarzowi, specjalizujemy się w grze obronej Jewgienijowi Szczetininowi (PKS Kolping Frac Jarosław).

- Przez ostatnich kilka miesięcy solidnie potrenowałem w gdańskim ośrodku z innym defensorem - Słowakiem chińskiego pochodzenia Wang Yangiem i z pewnością skuteczniej stawię czoła Szczetininowi. Sporo skorzystałem również na obecności w naszym klubie Kaii Yoshidy. To Japończyk pochodzący z Chin, kiedyś ćwierćfinalista mistrzostw świata. Mając takie tuzy w składzie, Olimpii-Unii łatwiej o wygrane, a i mniejsza presja spoczywa na mnie. Wcześniej bywało tak, że byłem wręcz zobligowany do zdobywania dwóch oczek, a teraz konsekwencje dokładam punkt po punkcie - dodał.

W grupie treningowej klubu z Grudziądza (na co dzień pingpongiści ćwiczą w Gdańsku) jest także Chińczyk Pan Deng. W styczniu lub lutym do drużyny ma wrócić natomiast Tajwańczyk Huang Sheng-Sheng.

- Yoshida przyznał, że bardzo lubi ze mną trenować. Parę lat temu spotkaliśmy się w turnieju World Tour w Kuwejcie i przegrałem z nim 0:4. Wciąż dysponuje niesamowitą bombą z tzw. pierwszego przebicia. W polskiej superlidze nie tak mocno nie uderza piłeczki, jak Kaii. Czasem żartuję, że specjalnie dla niego z wyglądu przypominam trochę... samuraja. Zapuściłem dłuższe włosy, a żeby ich ciągle nie poprawiać w trakcie meczów, to wiążę w kitkę. Ale groźny ze mnie samuraj tylko z wyglądu. Wolę straszyć swoją dobrą grą - przyznał.

Sylwestra spędził w pingpongowym gronie w miejscowości Szarlota koło Kościerzyny. - Nowy Rok na Kaszubach przywitali również trener mojego zespołu Piotr Szafranek, oraz Paweł Chmiel, Filip Szymański czy Łukasz Godlewski - zakończył.

W drugiej rundzie superligi zespoły zostały podzielone na dwie grupy - mistrzowską (miejsca 1-6) i spadkową (7-12).

PAP

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram
  • Polecane
  • Dziś w Interii
  • Rekomendacje